Nie lubił chwalić się pieniędzmi. Teraz wiadomo dlaczego
W listopadzie mija 14 lat, odkąd nie ma z nami Leona Niemczyka. Wybitnego aktora, wokół którego przez lata narosło wiele legend, mitów i niedomówień. Jedna z plotek mówiła o jego niebywałym bogactwie. A jak było naprawdę?
Złośliwi mówili, że nie ma polskiego filmu, w którym nie zagrał Leon Niemczyk. I jest w tym ziarnko prawdy – aktor pojawił się w ponad 500 produkcjach kinowych i telewizyjnych, polskich i zagranicznych. Rzeczach wybitnych i takich, o których słusznie zapomniano. Sam Niemczyk nigdy nie miał z tym problemu.
- Przyjmuję wszystkie propozycje, bo uważam, że ze złego epizodu, złej roli można zrobić coś dobrego. Ponadto nie ma złych ról, są tylko źli aktorzy - mówił "Filmowi".
Z czasem Niemczyk zyskał status gwiazdy i stał się najbardziej rozpoznawaną twarzą polskiego kina. Wraz ze sławą pojawiły się oczywiście plotki, które rozgrzewały głowy widzów i dziennikarzy. Plotki, dodajmy, które aktor sam podsycał i kreował w mediach.
Wpadki "Wiadomości" TVP. Sporo się ich nazbierało
Jedną z legend związaną z osobą Niemczyka była kwestia jego zarobków. Latami krążyła plotka o jego fortunie, której miał się dorobić, harując na planach kolejnych filmów i seriali.
Jednak o ile Niemczyk uwielbiał rozmawiać o kobietach, utrzymywał np., że miał 6 żon, choć jego córka twierdziła, że był żonaty tylko dwa razy, to o pieniądzach wolał milczeć. Powód był prosty – nigdy nie dorobił się wielkiej fortuny, a to, co miał, stracił na rzecz kolejnych partnerek.
- Mieszkam w domu kwaterunkowym, nie mam willi z basenem, o którą mnie posądzają, nie śpię na pieniądzach, jak się niektórym zdaje – mówił Niemczyk.
- Kobietom, z którymi się wiązałem, zależało - jak się okazywało po czasie - nie na mnie, ale na moich pieniądzach... Cóż, popełniłem wiele błędów, a za błędy trzeba płacić - twierdził w rozmowie z "Echem Dnia".
Leon Niemczyk zmarł 29 listopada 2006 r. Ostatnim filmem z jego udziałem było "Inland Empire" Davida Lyncha, które weszło na ekrany już po jego śmierci.