Nikt nie patrzy na recenzje. "Szybcy i wściekli 9" z rekordowym wynikiem w USA
Dziewiąta część "Szybkich i wściekłych" nie spodobała się krytykom filmowym. Kto jednak czyta recenzje? Produkcja z Vinem Dieselem podczas premierowego weekendu zarobiła w Stanach 70 mln dol. To najlepszy rezultat otwarcia do grudnia 2019 roku.
27.06.2021 23:22
Zdaniem krytyków "Szybcy i wściekli 9" to jedna z najgorszych części cyklu. Słabsze recenzje zbierała jedynie czwarta odsłona cieszącej się ogromną popularnością serii. Wszyscy widzowie, nawet najwierniejsi fani Dominica Toretto, są chyba świadomi, że od pewnego czasu "Szybcy i wściekli" zmierzają do miejsca, w którym prawa fizyki, logiki i psychologii nie istnieją. Zdaniem recenzenta Screen Daily Tima Griersona w "F9" udało się dotrzeć filmowcom do "jądra ciemności", przekroczyć wszelkie granice przyzwoitości oraz odurzyć widzów oparami absurdu.
James Marsh z South China Morning Post zwraca uwagę, że "Szybcy i wściekli 9" stali się dla samochodowej serii tym, czym "Moonraker" dla filmów o Jamesie Bondzie. Pastiszem i niezamierzoną parodią. Jest przesadzony, przeładowany akcją i wypełniony idiotycznymi pomysłami. Jest po prostu męczący.
Nie ulega wątpliwości, że seria "Szybcy i wściekli" znalazła się w miejscu, w którym jedyną rozsądną drogą jest "siedmiomilowy" krok do tyłu. Znając jednak hollywoodzkich scenarzystów i producentów, nie uczynią tego i będą przeć naprzód. Co w dziesiątej części może oznaczać na przykład podróż w czasie (niczym w "Powrocie do przyszłości") czy samochodowe pościgi w przestrzeni kosmicznej lub na Księżycu. Bo w powietrzu, w ziemskiej atmosferze, bohaterowie "Szybkich i wściekłych 9" już autami podróżują.
Na film można narzekać, ale jego producenci i tak są zadowoleni. Podczas premierowego weekendu superprodukcja, której budżet na pewno przekroczył 200 mln dol., zarobiła w Stanach 70 mln dol. Jest to najlepszy rezultat osiągnięty w czasach pandemii. Poprawiony został wynik filmu grozy "Ciche miejsce 2", który przed miesiącem zebrał 47,5 mln dol.
Najlepsze wyniki osiągnięte w amerykańskich kinach podczas premierowego weekendu od momentu pojawiania się koronawirusa.
1. "Szybcy i wściekli 9" (25.06.2021) – 70 mln dol.
2. "Ciche miejsce 2" (28.05.2021) – 47,5 mln dol.
3. "Godzilla vs Kong" (02.04.2021) – 31,6 mln dol.
4. "Obecność 3: Na rozkaz diabła" (04.06.2021) – 24,1 mln dol.
5. "Mortal Kombat" (23.04.2021) – 23,3 mln dol.
Warto też zauważyć, że nawet w pierwszych miesiącach poprzedniego roku, czyli przed pojawieniem się koronawirusa, nie było w Stanach filmu, który zarobił na starcie więcej pieniędzy. Rekord 2020 roku należy do "Bad Boys for Life" (17.02.2020), który zebrał 62,5 mln dol. Żeby znaleźć lepszy wynik od "Szybkich i wściekłych 9" trzeba cofnąć się do grudnia 2019 roku i filmu "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie".
Co więcej, "F9" osiągnął na starcie lepszy rezultat niż "Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw", który w 2019 roku zgromadził 60 mln dol. A to oznacza, że mimo wciąż obwiązujących w kinach obostrzeń sanitarnych, niektóre produkcje potrafią już osiągać wyniki na poziomie rezultatów notowanych przed pandemią.
Nie trzeba chyba przypominać, że "Szybcy i wściekli" to jedna z najbardziej kasowych filmowych serii ostatnich lat. Dziewięć wcześniejszych produkcji (osiem z głównego wątku plus jeden spin-off) zarobiło w amerykańskich kinach blisko 1,7 mld dol. W ostatnich latach popularność cyklu w Stanach zaczęła wprawdzie spadać, ale sukces "F9" nie pozostawia wątpliwości, że wciąż mamy do czynienia z potężną filmową marką.
Poza granicami Stanów Zjednoczonych "Szybcy i wściekli 9" są już wyświetlani od kilku tygodni. Na rynku zewnętrznym wpływy sięgają 335 mln dol. Hollywoodzką produkcję od minionego piątku można też oglądać w polskich kinach.