Ostatni pojedynek – recenzja Blu-ray od Galapagos
- Wiele osób sprowadza sporo kamer i nie wie, po co je ma. Korzystają z jednej, a trzy są nieużywane. Trzeba wiedzieć, jak ustawić kamery, by były użyteczne - tłumaczy Ridley Scott w reportażu poświęconym kręceniu "Ostatniego pojedynku", który właśnie wyszedł na Blu-ray i DVD.
I choć można mieć kilka zastrzeżeń do jego najnowszego filmu, to nie da się ukryć, że facet wciąż ma rękę do kina, które po prostu chce się oglądać.
Rozgrywający się w XIV-wiecznej Francji "Ostatni pojedynek" bazuje na autentycznej historii, która na wiele lat rozpaliła tamtejszą opinię publiczną. Chodzi o sprawę ostatniego pojedynku sądowego między dwoma przyjaciółmi – rycerzem i giermkiem, którego o gwałt oskarżyła żona tego pierwszego.
Scott sprezentował nam ponad 2 i półgodzinny fresk historyczny. Świetnie nakręcony, ponury, zaskakująco brutalny i paradoksalnie bardzo progresywny w wymowie, w którym niczym w "Rashōmonie" Akiry Kurosawy poznajemy tę samą historię z trzech punktów widzenia.
Ostatni pojedynek - oficjalny zwiastun Blu-ray i DVD
Najciekawiej wypada rozdział, gdzie do głosu dochodzi ofiara, Marguerite de Carrouges. Jej perspektywa ukazuje systemową i społeczną degradację kobiet w średniowieczu. Nie trzeba być specjalnie przenikliwym, aby dostrzec, że Ridley Scott serwuje nam trochę spóźnione #MeToo. Odrobinę zalatuje to topornym dydaktyzmem, acz sprawa jest jak najbardziej słuszna, a sam problem niestety wciąż aktualny.
Wracając jeszcze do wspomnianego trójgłosu. W przeciwieństwie do arcydzieła Kurosawy od początku wiemy, kto jest tu katem, a kto ofiarą. Zmianie ulegają akcenty, konkretne sceny i motywacje. Rzucają one nowe światło na kontekst, acz sedno pozostaje wciąż to samo. Koniec końców oglądamy trzy, bardzo podobne do siebie filmy, co jak zauważa w swojej recenzji Kamil Dachnij, z czasem staje się nieco nużące (przypominam – ponad 150 min).
"Na szczęście Scott jest na tyle dobrym wizualistą, że potrafi utrzymać nasze zainteresowanie. Średniowieczna Francja w jego ujęciu może nie różni się od obrazów, które znamy z innych filmów o tym okresie historycznym, ale urzeka swoją brzydotą. Jak nie wszystko zanurzone jest w błocie, to albo ziemię przykrywa śnieg, albo bohaterowie muszą radzić sobie z gęstą mgłą. Krajobrazy są więc srogie i nieprzyjazne" - pisze dziennikarz WP.
Jeśli dodamy do tego finałową, znakomicie nakręconą scenę, którą ogląda się na krawędzi fotela, okazuje się, że "Ostatni pojedynek" to jedna z lepszych rzeczy, jaką w ostatnich latach Scott sygnował swoim nazwiskiem.
Słówko jeszcze o polskim wydaniu Blu-ray, które właśnie wypuściło Galapagos. Na pierwszy rzut oka może wyglądać nieco ubogo, bowiem do filmu dołączono zaledwie jedną rzecz (zwiastun pomijam). Ale za to jaką!
Trwający niewiele ponad pół godziny dodatek to klasyka gatunku - dynamiczny, świetnie zmontowany reportaż z planu. Nie żadne tam dokrętki z gadającymi głowami w studiu przeplatane kilkusekundowymi wstawkami zza kulis i storyboardami, a rasowy making of, którego autorzy towarzyszyli ekipie w plenerze podczas przygotowywania i kręcenia kluczowych scen.
Dzięki temu możemy podglądnąć przy pracy urobionych po łokcie Ridleya Scotta, Dariusza Wolskiego czy Matta Damona i przekonać się, że kino za kulisami to znój, wieczne wyzwania, a nieraz improwizacja. Zwłaszcza w czasie pandemii. Super rzecz, szkoda, że taka krótka.
Obraz: 2.39:1 (panoramiczny), 1080p HD, dźwięk: DD 5.1 (polski dubbing), DTS-HD Master Audio 7.1 (angielski), napisy: polskie (film i dodatki).