Pokonał "Władcę Pierścieni". Numer jeden w blisko 100 krajach
Jeszcze niedawno listy przebojów na platformach streamingowych zdominowane były przez amerykańskie produkcje. Jednak z roku na rok nieanglojęzyczne filmy i seriale cieszą się coraz większą popularnością. Czego dowodem jest m.in. spektakularny sukces przeboju z Hiszpanii "Apokalipsa Z: Początek końca".
W tym roku Netflix miał swoje "Rekiny w Sekwanie". Francuska produkcja jest obecnie drugim najpopularniejszym filmem 2024 roku na platformie. W ciągu trzech miesięcy wyświetlania zanotowała ponad 102 mln wyświetleń. Przegrywa jedynie z wysokobudżetową produkcją "Dama", w której wystąpiła chyba największa gwiazda Netfliksa Millie Bobby Brown (wkrótce już pięć sezonów "Stranger Things" i dwie części "Enola Holmes").
Tymczasem na platformie Amazon Prime Video jeszcze większą popularnością cieszy się obecnie hiszpański film grozy "Apokalipsa Z: Początek końca". W tym tygodniu na liście przebojów zdetronizował serial "Władcę Pierścieni: Pierścienie Władzy" i dokonał wyjątkowej rzeczy. Podczas weekendu stał się numerem jeden w 96 krajach. W tym także i w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Apocalypse Z: The Beginning of the End (2024) | Official Trailer | Trailer DB
"Apokalipsa Z: Początek końca" opowiada o pandemii choroby, która w zawrotnym tempie rozprzestrzeniania się po świecie. Choroba przypomina wściekliznę, zamienia ludzi w agresywne, łaknące ludzkiego mięsa bestie. Bohater filmu ukrywa się w domu ze swoim kotem, lecz w końcu będą musieli razem wyruszyć w podróż przez dotknięte apokalipsą obszary.
Tak więc kolejny film o zombie. Od razu można więc zadać pytania, czym hiszpańska produkcja wyróżnia się na tle innych tego rodzaju filmów i dlaczego odniosła tak ogromny sukces? Prawda jest taka, że niczym szczególnym się nie wyróżnia, zaś popularność można wytłumaczyć głównie faktem, że w ostatnich latach widzowie bardzo lubią oglądać filmy o "zombiakach". Po prostu.
Faktem jest, że "Apokalipsa Z: Początek końca" ma dopracowany scenariusz, który nie stoi w sprzeczności z logiką (jak to często bywa w tego typu produkcjach). Być może jest to zasługa powieści, na której film został oparty. Poza tym, zgodnie z tytułem "Początek końca", film skupia uwagę na pierwszych dniach pandemii i trzeba docenić realizm w ukazaniu nadchodzącej apokalipsy. No i jest jeszcze kot.
Widzowie wystawiają hiszpańskiej produkcji wysokie oceny. Podoba się nawet zmęczonym matkom. "To pierwszy film, który od ponad roku przykuł moją uwagę. Co za fajna niespodzianka. Książkę czytałam mniej więcej w 2017 roku. Zdałam sobie sprawę, że oglądam adaptację, gdy zobaczyłem kota. (…) Moja ocena filmu to 5/5. Idealny tytuł dla zmęczonej mamy, która szukała czegoś, co zapewni chwilę oddechu i dobrej zabawy przy popcornie" – napisała jedna z fanek "Apokalipsa Z: Początek końca".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: