''Polowanie na muchy'': Po tym filmie Braunek stała się ulubienicą tłumów
11.07.2014 | aktual.: 22.03.2017 08:25
11 lipca 2014 roku, 45 lat po światowej premierze, „Polowanie na muchy” Andrzeja Wajdy powraca do polskich kin. To piękny hołd złożony zmarłej 23 czerwca wybitnej aktorce, Małgorzacie Braunek.
11 lipca 2014 roku, 45 lat po światowej premierze, „Polowanie na muchy” Andrzeja Wajdy powróciło do polskich kin. To piękny hołd złożony zmarłej 23 czerwca wybitnej aktorce, Małgorzacie Braunek.
Historia Włodka, zwykłego, znudzonego życiem męża, i pięknej studentki Ireny, która postanawia zmienić zakochanego w niej mężczyznę w wymarzony ideał, w 1969 roku podzieliła krytykę. Niektórzy twierdzili, że Wajda nie udźwignął komediowego potencjału scenariusza, a z jego dzieła przebija fałsz, gdyż przeniesiona na ekran historia jest mu zupełnie obca. Inni zachwycali się satyryczną, pełną ironii opowieścią o dominującej „płci słabszej”, doceniali artystyczne poszukiwania reżysera.
href="http://film.wp.pl/polowanie-na-muchy-po-tym-filmie-braunek-stala-sie-ulubienica-tlumow-6025248860365953g">CZYTAJ DALEJ >>>
''Postanowiłem rozprawić się z kobietami''
Zarówno opowiadanie, jak i film, co przyznawali potem Głowacki i Wajda, powstały... z żądzy zemsty. Reżyser rozstał się wtedy ze swoją ówczesną żoną, Beatą Tyszkiewicz.
- Bez większego namysłu chwyciłem scenariusz Janusza Głowackiego i rozgoryczony chwilowymi niepowodzeniami postanowiłem rozprawić się z kobietami, które próbują kształtować nasze męskie życie – mówił Wajda.
- Andrzejowi spodobało się moje opowiadanie – dodawał w Wyborczej. Głowacki. - Bo było mizoginiczne. A on właśnie rozstał się burzliwie z Beatą Tyszkiewicz i miał coś do powiedzenia na temat niszczących kobiet. Ja też się z kimś rozstałem, słowem motyw hrabiego Monte Christo, z odrobiną Przybyszewskiego. No i powstał film.
''Z tego filmu obaj nie byliśmy zadowoleni''
Choć dziś „Polowanie na muchy” uchodzi za obowiązkowy klasyk, po premierze jego twórcy nie byli zbyt zadowoleni z osiągniętego efektu.
- Moje opowiadanie było smutno-śmieszne. Andrzej je ugroteskowił i chyba coś straciło – twierdził w wywiadzie dla Gazety Wyborczej Głowacki (na zdjęciu). - Wajdzie się ten film nie podobał, mnie też nie za bardzo. Ale Kałużyński, który jeszcze bardziej od nas nie lubi kobiet, był oczarowany.
- Zabrakło mi dystansu do tematu i srogo musiałem za to zapłacić – mówił Wajda. - Poza wspaniałą Małgorzatą Braunek i świetnym, jak myślę, małym epizodem Daniela Olbrychskiego, który towarzyszył mi przy tym filmie głównie jako asystent reżysera, reszta wypadła dość blado.
- Z tego filmu obaj nie byliśmy zadowoleni. Miała być gorzka komedia, nie za bardzo to wyszło – dodawał Głowacki w Newsweeku.
''Chwilowa niechęć do kobiet zaćmiła mi rozum''
Obaj panowie nie mieli nic do zarzucenia jedynie królującej na ekranie Braunek. Aktorka była pierwszym wyborem Wajdy; nie wyobrażał sobie tego filmu bez niej. Ale w roli Włodka wcale nie widział Malanowicza...
- Jak zawsze w takich beznadziejnych sytuacjach początek zapowiadał się dość obiecująco – opowiadał reżyser. - Przede wszystkim znakomitym wyborem okazała się Małgorzata Braunek. Wytrzeszczony uśmiech oraz oczy powiększone przez nadnaturalnej wielkości okulary straszyły z ekranu i dobrze oddawały narysowany przez autora scenariusza portret okrutnej muchy. Gdybym rozbudowywał, jak to próbowałem początkowo, psychologiczną sylwetkę mojej modliszki, mogłem wiele zyskać. Niestety do tej gry zabrakło męskiego partnera.
Początkowo myślałem o Kobieli (więcej o tragicznie zmarł ikonie tutaj)
i nawet zrobiłem z nim próbne zdjęcia. Niestety chwilowa niechęć do kobiet zaćmiła mi rozum, wbiłem sobie do głowy, że tylko kompletne męskie zero może być tak manewrowane przez kobietę, jak to przedstawił Janusz Głowacki w swoim scenariuszu. Według mnie Kobiela był na to zbyt indywidualny, zbyt wyrazisty. Tymczasem, dziś wiem to z całą pewnością, że tylko on wnosząc do filmu swój humor uratowałby go przede mną i przed moim zarozumialstwem.
''To znakomity film, ale trochę za wcześnie zrobiony''
Dla Zygmunta Malanowicza rola w „Polowaniu na muchy” była wielką szansą, dała mu możliwość powrotu na plan filmowy.
- Filmem "Polowanie na muchy" Wajda przerwał milczenie o mnie, dzięki czemu mogłem ponownie, po siedmioletniej przerwie, być obecny na ekranie – mówił aktor w Trybunie. Malanowicza nie dziwiło jednak, że krytyka nie zachwyciła się tym obrazem. - Moim zdaniem, był to znakomity film, ale trochę za wcześnie zrobiony – dodawał w Angorze. - Mam tu na myśli czas i polską rzeczywistość, w której żyliśmy. Myślowy chaos. Gdyby zrealizowano go później, z pewnością zebrałby mnóstwo nagród. A tak na festiwalu w Cannes nie odniósł żadnego sukcesu. Niestety, tamto społeczeństwo było dalekie od zrozumienia naszych paradoksów. To, co Wajda pokazał w tej niby-komedii, było irracjonalne.
''Nazywaliśmy ją Margerita Browning''
Dla Olbrychskiego i Braunek było to drugie spotkanie na planie filmowym.
- Po raz pierwszy spotkałem ją w 'Skoku' Kazimierza Kutza – mówił w Wyborczej słynny aktor.
- Trenowała wyczynowo pływanie i grała ostro swoją rolę. Nazywaliśmy ją Margerita Browning. Drugie spotkanie to 'Polowanie na muchy'. Byłem asystentem Andrzeja Wajdy przy tym filmie i pamiętam, jak przymierzał się do pracy z Małgosią. Wajda miał świetną rękę w reżyserowaniu mężczyzn, ale szukał jeszcze wtedy sposobów na pracę z kobietami. Małgosia zachwyciła go w 'Skoku', ale chyba trochę się jej obawiał. Tak agresywnie grała.
''Tak chcę ją zapamiętać''
To właśnie „Polowanie na muchy” sprawiło, że widzowie mogli w pełni dostrzec talent Małgorzaty Braunek. Wajda był oszołomiony jej umiejętnościami.
- Poszedł po radę do Kutza – wspominał w Wyborczej Olbrychski. - Byłem świadkiem ich rozmowy. "Kaziu, kim ona jest, powiedz", poprosił Wajda. A Kutz na to: "Margerita Browning to właściwie motylek, delikatny liść, kwiatek, nitka babiego lata. Wystarczy delikatny zefirek i ona ci pięknie zagra".
Małgorzata Braunek zmarła po ciężkiej chorobie nowotworowej 23 czerwca 2014 roku. - Zagrała główną rolę w "Polowaniu na muchy" Wajdy według mojego scenariusza. Zagrała dziewczynę modliszkę, niszczącą, piękną, uwodzicielską, ze złowrogim uśmiechem. Tak chcę ją zapamiętać - powiedział Janusz Głowacki na wieść o jej śmierci.
(sm/mn)