Smutna informacja dla fanów Barbary Brylskiej. Aktorka nie da się przekonać
Barbara Brylska kilka dni temu obchodziła swoje 80. urodziny. Ikoniczna aktorka w rozmowie z jednym z tabloidów przyznała, że nie zamierza wracać do zawodu. Zdradziła także, jak się teraz czuje.
Barbara Brylska w latach 60. i 70. XX w. uchodziła za symbol seksu polskiego kina. Przez niektórych nazywana była socjalistycznym skrzyżowaniem Brigitte Bardot i Catherine Deneuve. Role w "Faraonie" (1966), "Panu Wołodyjowskim" i "Przygodach pana Michała" (obydwa 1969) – zapewniły jej wielką popularność. W latach 70. stała się popularną amantką w filmach radzieckich, bułgarskich, niemieckich i czechosłowackich. Po "Szczęśliwego Nowego Roku" (1975) określano ją jako najbardziej znaną polską aktorkę w krajach byłego bloku wschodniego. Zresztą, w Rosji wciąż jest popularna.
Jednak po tragicznej śmierci ukochanej córki Barbary Kosmal w 1993 r. Brylska stopniowo zaczęła wycofywać się z życia zawodowego i towarzyskiego. Ostatni raz pojawiła się na ekranie w 2009 r. w filmie "Miłość na wybiegu". Kilka dni po jej 80. urodzinach, przypadających na 5 czerwca, "Super Express" postanowił zapytać ikonę kina, czy zamierza wrócić jeszcze do aktorstwa. Okazuje się, że nie ma na to szans.
Zobacz: Największe metamorfozy gwiazd
- Całkowicie wycofałam się z aktorstwa. Po prostu przeszłam na emeryturę. Przyszła pora na Telesfora - powiedziała tabloidowi. Nie oznacza to jednak, że nie myśli o swoim byłym zawodzie. - Tęsknię za filmem i teatrem, ale nie chcę się rozwodzić na ten temat. Mam propozycje, ale zwyczajnie ich nie przyjmuję. Jestem teraz zajęta myślami o przemijaniu. To mnie co prawda dołuje, ale mam dużo czasu na refleksje - dodała.
Przy okazji zapewniła, że całkowicie nie izoluje się od ludzi, dobrze się czuje i wychodzi z domu, korzystając z uroków pogody. I nie traci poczucia humoru pomimo czarnych myśli.