TOP: 19 najważniejszych polskich filmów lat 90.
Oto lista 19 artystycznych majstersztyków i gniotów, frekwencyjnych hitów i kitów. O jednych obrazach było bardzo głośno, o niektórych słychać było ledwie nieśmiały szept.
Narzekanie na kino polskie jest modne. Można je do woli opluwać, szydzić z niego i jego twórców, jęczeć nad kondycją intelektualną i rozrywkową, po czym skojarzyć na zawsze naszą rodzimą kinematografię z permanentnym marazmem. Nie dziwota, bo twórcy zbyt często dostarczają tworów zarówno żałośnie kiepskich, jak i szalenie popularnych, nie dostarczając jednocześnie zbyt wielu kinematograficznych rodzynek, z których moglibyśmy, nie tylko w granicach naszego kraju, być dumni.
Oto lista 19 artystycznych majstersztyków i gniotów, frekwencyjnych hitów i kitów. O jednych obrazach było bardzo głośno, o niektórych słychać było ledwie nieśmiały szept.
Każdy z nich jest na tyle ważny w opisie kondycji polskiego kina, że zignorować go nie sposób. Każdy z tych obrazów był wydarzeniem w swojej skali, komercyjnej lub artystycznej.
[
]( http://film.org.pl )
19. ''Zawrócony'', czyli obywatel w potrzasku
Reżyseria: Kazimierz Kutz
Mimochodem, trochę przez przypadek i z powodu pustych kieszeni podczas realizacji "Śmierci jak kromka chleba" Kazimierz Kutz nakręcił jeden ze swoich najlepszych filmów.
W minimalistycznej formie (trochę ponad godzina seansu) zawarł maksimum treści - o prostym człowieku, bezpiecznym konformiście, który niechcący spojrzał nie w tę stronę, co trzeba i przyniosło to konsekwencje złe, gorsze i najgorsze.
Zdawać by się mogło, że miks Śląska i komunizmu musi prowadzić do filmowego odrętwienia i depresji, a tu figa, Kazimierz Kutz, owszem, zrobił film poważny, ale w wielu miejscach komiczny, groteskowy, czasem klasycznie komediowy. A Zbyszek Zamachowski zagrał świetnie.
18. ''Korczak'', czyli hołd ku czci
Reżyseria: Andrzej Wajda
Można mieć z tym filmem pewien kłopot, który będzie związany z pytaniem: czy "Korczak" jest o prawdziwym Korczaku? Bo mamy tutaj niepodważalną laurkę: film "ku czci", film "ku pamięci", grzeczny, delikatny, poetycki, bez negatywów i odbarwień.
Z drugiej strony Andrzej Wajda pokazał postać z krwi i kości, bez zbędnych sentymentów i ukłonów w stronę banału. Z tego powodu widz odczuwać może dysonans i kwestia odbioru obrazu zależy wyłącznie od osobistej wrażliwości i wyczulenia na przypisywany Wajdzie romantyzm, czyli wszechobecną symbolikę, teatralność i ozdrowieńczą martyrologię.
"Korczaka" warto chociażby porównać do powstałej kilka lat później "Listy Schindlera" - czerń i biel, Holocaust, poświęcenie jednostek dla sprawy ogólnoludzkiej. Niby podobnie, a skrajnie odmiennie, choć autorzy obu historii są tak samo ambitni w ukazywaniu tragedii. Poza tym to jedyny prawdziwie udany film Andrzeja Wajdy w latach 90. i najwybitniejsza w filmowej karierze rola Wojciecha Pszoniaka.* Bardzo dobrze zrealizowane kino.*
17. ''Szamanka'', czyli zjedz mózg, a będziesz silny
Reżyseria: Andrzej Żuławski
Tandeta - to właściwe słowo na określenie "Szamanki". Bo o tym pseudoartystycznym przedsięwzięciu nie można inaczej mówić, jak tylko w sposób dosadny i brutalny. Bo dlaczego nie, skoro widz jest traktowany jak idiota, któremu wciska się fekalia udające egzystencjalny traktat?
Gniot to bowiem nieziemski - w roli głównej Bogusław Linda, wówczas gwiazda największa, wcielający się w gwałtownego naukowca uciekającego z uranem przed rosyjską mafią, oraz debiutantka, Iwona Petry, która występ w "Szamance" przypłaciła załamaniem nerwowym i regularnymi wizytami w klinice leczenia psychiatrycznego (więcej tutaj)
.
Czy to przez zjadanie - dosłowne - mózgu Bogusia? Ekwilibrystykę erotyczną? Fizyczne wejście w rolę psychicznie zwichrowanej nimfomanki?Nikt nic nie wie, choć wiadomo jedno - Andrzej Żuławski popełnił film, o którym było głośno we wszystkich mediach, lecz nie tak, jakby życzył sobie tego autor.
16. ''Wojaczek'', czyli poeta, którego nie było
Reżyseria: Lech Majewski
Wojaczek był poetą wybitnym, choć wybitność towarzyszy w tym przypadku i jakości wierszy, i oddziaływaniu poety na pokolenie, które już się, niestety, lekko zestarzało. Natchniony Rafał W. z Poznania był kimś w rodzaju idola, którego kult rozrósł się dopiero po śmiertelnym przedawkowaniu antydepresantów w 1971 roku.
A Lech Majewski, artysta nieprzeciętny, zrobił film-wiersz. Przepięknie opakowany obrazek od pierwszej sekundy utopiony w czerni i bieli, w brudzie zatęchłych kamienic, w kilku kieliszkach wódki, z niebanalnymi słowami o śmierci, kobiecości, chorobie, samotności i lęku w tle. Nie każdy polubi tego typu filmowe dziwadło, tak samo jak nie każdy lubi poezję.
"Wojaczek" jest więc przeznaczony dla mniejszej mniejszości, choć hermetyczność i treści, i obrazu w tym przypadku nie ma nic wspólnego z bełkotliwą inscenizacją. Świetna reżyseria Majewskiego, świetna rola Krzysztofa Siwczyka i bardzo oryginalny, jak na nasze warunki, film.
15. ''Że życie ma sens'', czyli że amatorstwo ma sens
Reżyseria: Grzegorz Lipiec
* Pierwszy polski film offowy,* który wpadł na wielkie ekrany kinowe dzięki profesjonalnej dystrybucji. Sky Piastowskie z Zielonej Góry to była grupa znana, lubiana i - co najważniejsze - doceniania na festiwalach filmów amatorskich.
"Że życie ma sens" niemalże w glorii i chwale wkroczyło w 2001 roku (wyprodukowano w 2000, stąd miejsce na liście) i w związku z tym premierze towarzyszyły nadzieje duże, a przynajmniej większe niż zwykle, bo wiadomo: nie mógł to być przeciętnej jakości film offowy, ba! skoro zapadła decyzja o wpuszczeniu do regularnej dystrybucji, to rzecz musi być ponadprzeciętna na tle całej polskiej kinematografii.
Kłopot w tym, że film jest zwyczajnie słabiutki - pretensjonalna historyjka z narkotykami w tle, z łopatologicznym morałem, słabymi dialogami i kiepskim aktorstwem. Jako film sam w sobie - amatorszczyzna na każdym kroku, jako zjawisko kinematograficzne - bezsprzecznie wydarzenie.
14. ''Młode wilki'', czyli wypasione kino dresiarskie
Reżyseria: Jarosław Żamojda
"Młode wilki" to słabizna w każdym momencie, ale mimo wszystko, doskonale sprzedana, a obecnie gdzieniegdzie nawet kultowa. Nowoczesne samochody, superszybkie motocykle, młodość, zabawa, pierwsze miłości i pierwsze rozstania. Innymi słowy - marzenia młodego dresiarza ekscytującego się gangsterami w skórzanych kurtkach.
Wcześniej w polskim kinie obrazu sensacyjnego tej miary nie było, nie dziwi więc takie podniecenie wśród widzów na widok zachodnich bryk ze skórzanymi fotelami, kilku wyścigów, wybuchów i strzelanin, skądinąd dość nędznie zrealizowanych i godnych kina klasy co najwyżej B.
W tle szalenie wtedy popularny Varius Manx, a za kamerą Żamojda, dla którego "Młode wilki" okazały się artystycznym opus magnum.
13. ''Tato'', czyli ojciec w stylu amerykańskim
Reżyseria: Maciej Ślesicki
Najbardziej udany debiut reżyserski od czasów "Vabank" Juliusza Machulskiego. Maciej Ślesicki zaproponował kino ze wszech miar komercyjne:* historię obyczajową wyciskającą łzy, thriller psychologiczny, przejmujący dramat sądowy i komedię w jednym.*
Widać, że twórca oglądał sporo filmów i chwała mu za to! Nie boi się w związku z tym cytowania, naśladowania i kopiowania tego, co w kinie popularnym, szczególnie amerykańskim, najlepsze. Owszem, całość jest odtwórcza, ale co z tego?
"Tato" stał się największym hitem roku, bo publiczność uznała film za zwyczajnie atrakcyjny - popularni aktorzy w rolach głównych, chwytliwy temat i poprawna realizacja to kryteria, które wyznaczyły credo Ślesickiego-reżysera.
12. ''Takiego pięknego syna urodziłam'', czyli szanuj ojca swego i matkę swoją
Reżyseria: Marcin Koszałka
Odsądzony od czci i wiary Marcin Koszałka stworzył 25-minutowy film niebagatelny. Reżyser pokazuje swój byt z punktu widzenia leniwego syna, którego matka jest synonimem najgorszej upierdliwości, a ojciec to życiowy kapitulant. Dom jest oczywiście autentyczny - to najprawdziwszy dokument! - nikt tu nie gra, nie wypowiada kwestii spisanych wcześniej na kartkę. I to boli - szczególnie matkę, która ujrzała siebie jakby w krzywym zwierciadle, czyli taką, jaką nie chciała zapewne być.
Rzeczywistość bywa jednak okrutna. A Koszałce należy się albo lanie pasem w ospałe dupsko leżące na kanapie, albo gorące brawa za odwagę w ukazywaniu nieretuszowanej wegetacji w M-3. Ilu widzów, tyle opinii. Kontrowersja zawsze w cenie.
11. ''Chłopaki nie płaczą'', czyli nie będziesz dzwoniła do byłych fagasów z mojej komóry, bejbe!
Reżyseria: Olaf Lubaszenko
Trzy lata po świetnym debiucie ("Sztos")
i kilka lat przed objęciem roli zdziadziałego męża rodziny w kolejnej polskiej telenoweli ("Barwy szczęścia")
Lubaszenko dokonał artystycznej wolty i postanowił zabawić publiczność quasi-gangsterską cool-historyjką z mało rozgarniętymi bohaterami.
Sporo wulgaryzmów, zapach blantów w powietrzu, humor sytuacyjny, słowny (dziesiątki one-linerów do zapamiętania!), poziom raz wysoki, raz niski, a w pewnych momentach wypełniony absurdami,* z których mógłby być dumny sam* Bareja.
"Chłopaki nie płaczą" to zresztą bardzo zgrabnie zrobiony film - żywy, dynamiczny, sprawnie opowiedziany, dobrze zagrany. Nawet jeśli jest to tylko "Pulp fiction" dla ubogich, a Lubaszenko tylko udaje zajebistość Tarantino. W społeczności licealno-studenckiej skojarzenia wyłącznie pozytywne. Bardzo zasłużenie.
10. ''Duże zwierzę'', czyli wielbłądofobia
Reżyseria: Jerzy Stuhr
Przede wszystkim to mądra, poetycka historia, która korzeniami tkwi w kinie moralnego niepokoju. Muszę w tym momencie uprzedzić uprzedzonych - pomimo scenariusza napisanego przez przywódcę duchowego KMN, Krzysztofa Kieślowskiego,* obraz jest pogodny i pozytywny,* choć pełen przykrych doświadczeń przypadkowego posiadacza niewygodnego ssaka - wielbłąda.
"Duże zwierzę" to przypowieść o zrozumieniu dla innego i towarzyszącej temu nietolerancji dla niedoskonałości. Sztuka to nie lada - smutek, przy pomocy mało natrętnych symboli, przekuć w refleksję, a tę potraktować jako motywator do lepszego życia, jakkolwiek sentymentalnie i banalnie to brzmi.
Świetne, skromne, ciche kino z idealnie dobraną formą czyli czarno-białymi zdjęciami. Jeśli istnieje takie zjawisko, jak feel-good movie z gorzką, niezbyt optymistyczną refleksją, to obraz Stuhra jest jego idealnym przedstawicielem.
9. ''Jańcio Wodnik'', czyli wiejskie czary-mary
Reżyseria: Jan Jakub Kolski
Po pierwsze, film ma niezwykły klimat wyraźnie podpisany przez Jana Jakuba Kolskiego, twórcę nietuzinkowego. To spokojna, ludowa przypowieść z naiwnym w gruncie rzeczy morałem, który tutaj nie ma nic wspólnego z pustym etycznym frazesem.
"Jańcio" to bajka o niezdrowej pysze, o zaprzepaszczeniu miłości, o grzechu. Czyli niebanalna treść. Po drugie, idealnie dobrana forma i wykonanie całości - oniryczne zdjęcia Lenara, muzyka Koniecznego i rola - niesamowita! - Pieczki.
Kolski tym filmem przypieczętował istnienie swego własnego stylu: niepodrabialnego i nienawiązującego do poetyk znanych wcześniej, wyjątkowej w skali... globalnej?
8. ''Część Tereska'', czyli żegnaj dobry nastroju
Reżyseria: Robert Gliński
Film brzydki i ponury. Szary, depresyjny, niewygodny. Historia z polskich blokowisk, pełna goryczy, ale i przenikliwości w obserwacji niewygodnej rzeczywistości. Robert Gliński zabawił się w rasowego socjologa i nakreślił portret nizin społecznych, który z jednej strony może podniecać swą dokumentalną przenikliwością pozbawioną nawet odrobiny fałszu, z drugiej bardzo irytować swym czarnowidztwem i sensownością ukazywania przegranych ludzi żyjących na tle dołujących krajobrazów.
Publiczność podzieliła się na dwa skrajne obozy i już samo to świadczy o dużym znaczeniu filmu Glińskiego. "Cześć Tereska" zdobyła uznanie głównie krytyków i tej części widzów,* która nie unika obcowania z kinem odważnym, ambitnym i nietuzinkowym.*
Dla pozostałej części, zdecydowanej większości widzów, historia Tereski i jej przyjaciółki, Renatki, stała się wzorem kina męczącego zmysły i emocje, nieatrakcyjnego, a nawet - wstydliwego.
7. ''Darmozjad polski'', czyli o Boże, jak tu strasznie nudno...
Reżyseria: Łukasz Wylężałek
Niech podniosą rękę ci, którzy "Darmozjada" znają. Patrzę, patrzę i prawie nic nie widzę. Jeszcze bardziej wytężam wzrok i... wciąż nic. No właśnie. Jakby film nie istniał. Przykre, że ta znakomita, zabawna i inteligentna opowieść nie zajmuje w świadomości widzów takiego miejsca, na jakie zasługuje.
A zasługuje na wiele, chociażby na porównania z wczesnym Milosem Formanem i w ogóle czeskim nowofalowym kinem sprzed lat kilkudziesięciu. W przypadku filmu Wylężałka jest to niewątpliwy komplement.
Bo historia wariata powracającego na ruiny rodzinnego domu i wspominającego czasy już minione jest ciepła (sielski klimat), błyskotliwa (zabójcze dialogi) i mądra (małomiasteczkowy naród polski w krzywym zwierciadle). Całość została polana zdrowym, absurdalnym sosem, co czyni z "Darmozjada" film jeszcze bardziej wyjątkowy. Szkoda tylko,* że dostać go na legalnym nośniku nie sposób.*
6. ''Pan Tadeusz'', czyli uczniowska nienawiść
Reżyseria: Andrzej Wajda
* Ulubiony film licealistów,* którzy nie muszą już więcej sięgać do trzynastozgłoskowego źródła, i ulubiony film polonistek, które nie muszą zmuszać licealistów do zanurzania się w pasjonującą lekturę spisaną przez narodowego wieszcza niemalże 200 lat temu.
Zmierzyć się ze znienawidzoną lekturą postanowił Andrzej Wajda, dla którego* miało to być spełnienie twórczych marzeń.* I strzelił w dziesiątkę - powstała świetna ekranizacja: doskonale obsadzona, perfekcyjnie zagrana (trzynastozgłoskowcem!) i mistrzowsko zrealizowana (polonez wg Kilara to studniówkowy hit).
Do tego niesamowity sukces finansowy i jeden z największych rekordów frekwencyjnych od 1989 roku, do którego przyczynili się w największym stopniu niemalże wszyscy licealiści ściągani pokotem ze szkół.
5. ''Nic śmiesznego'', czyli obolały palec
Reżyseria: Marek Koterski
"Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego"* - na te słowa Adasia Miauczyńskiego publiczność reagowała na dwa sposoby: albo łapiąc się za skroń z powodu egzystencjalnego bólu, albo masując szczękę również obolałą, *tyle że od śmiechu.
Obie te reakcje są tak samo właściwe, bo Koterskiemu udało się zrobić niebanalny film o malkontenctwie, przywarach, kompleksach, depresjach i marzeniach przeciętnego polskiego inteligenta z dużego miasta* bez popadania w ton nazbyt poważny.*
"Nic śmiesznego" wywoływało niespodziewanie duże salwy śmiechu na sali kinowej, przed telewizorami, na imprezach towarzyskich i rodzinnych obiadkach.* Błyskotliwy scenariusz* (niektórzy widzieli w Miauczyńskim nowe wcielenie obywatela Piszczyka), świetne dialogi, genialny Pazura. Nie znać nie wypada, a błyskotliwym cytatem rozbawimy największych ponuraków.
4. ''Kiler'', czyli mój ty seryjny morderco na zlecenie jedyny
Reżyseria: Juliusz Machulski
Udana komedia,* jakich niewiele, a wówczas - prawie wcale. I w tym nieurodzaju doskonale odnalazł się najlepszy polski reżyser kina rozrywkowego. "Kiler" jest bezpretensjonalny, pozytywny, *wzbudzający salwy śmiechu w kinie i przed telewizorem.
Każdy w "Kilerze" znajdzie miejsce dla siebie - tanie (i skuteczne!) chwyty dramaturgiczne sąsiadują z błyskotliwymi uwagami natury obyczajowej, po czym całość nie unika chwil absurdu, by po chwili zamienić się w inteligentny dowcip mający uzasadnione pretensje do bycia kultowym. Cytować nie ma sensu, bo zajęłoby to zbyt dużo miejsca.
O doskonałych rolach Pazury, Stuhra, Rewińskiego, Figury, Englerta, Kondrata i Kożuchowskiej powiedziano już wszystko i zawsze ich kreacje w "Kilerze" będzie się wymieniało pośród ich najlepszych ról. O rekordach kasowo-frekwencyjych również prawie każdy pamięta.
3. ''Ogniem i mieczem'', czyli każdy chce mieć wąsy i szablę
Reżyseria: Jerzy Hoffman
Jego jakość nie idzie w parze z zobowiązującą pozycją w rankingu, lecz powód obecności filmu Hoffmana jest bardzo prosty: to film-zjawisko i jedna z najbardziej oczekiwanych przez polski naród premier.
Hoffman dopełnił swego dzieła i po wielu latach powrócił do "swojego" Sienkiewicza, stwarzając tym samym wyjątkową, jak na polską skalę, trylogię filmową. Wielkie wydarzenie medialne, niesamowity sukces marketingowy, który został przekuty na rekordy kasowe idące wespół z niezwykłą kinową frekwencją.
Co z tego, że montaż to teledyskowa sieczka nie mająca nic wspólnego ze zdrową dynamicznością, rozmach scen bitewnych przypomina podwórkową inscenizację bitwy pod Grunwaldem, a słynne efekty specjalne* cieszą się niesławą?*
To się świetnie w kinie oglądało: taki powiew mimo wszystko spektakularnej świeżości przeganiający rodzimy smrodek kina od zawsze zaściankowego.
2. ''Dług'', czyli rzeczywistość potrafi być straszna
Reżyseria: Krzysztof Krauze
Połączenie medialnej sensacji z przejmującym, bo autentycznym, dramatem. Do bólu realistyczna historia spotkania zwykłych obywateli z bezlitosnym gangsterem.
Krzysztof Krauze dokonał realizacyjnego cudu. Bardzo wyraźnie odszedł od typowo polskiej teatralności emocji, uczuć i sytuacji i w psychologicznie wiarygodny sposób zaproponował naturalistyczny obraz strachu przed nieobliczalnością drugiego człowieka.
Tylko tyle i aż tyle! Surowe kadry, realizacja niemalże dokumentalna i Andrzej Chyra, najlepszy bad guy w historii polskiego kina. To wszystko powoduje nie tyle zachwyt, co przerażenie sugestywnością obrazu. Takie uczucie to rzecz święta, bo z rzadka spotykana. Chyba najbardziej doceniony zarówno przez publiczność, jak i krytykę, polski obraz lat 90.
1. ''Psy'', czyli twardziele i ich suki
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Film prawdziwie "kultowy", pewniak w pierwszej piątce najważniejszych filmów polskich wszystkich czasów. Nie na raz, nie na dwa, a na co najmniej 22 razy. Mógłbym nic nie pisać, tylko zacytować parę dialogów między milicyjnymi psami.
Dywagacje udowadniające geniusz "Psów" są w tym momencie zbędne. To burzliwe połączenie dramatu polityczno-obyczajowego z klasycznym kinem sensacyjnym. Uczciwie wypowiedziane językowe "mięso" wypływa z ust, w których tkwi dopalony prawie do końca szlug. Szklanka wódki w ręku, dziwka u boku, pistolet w kaburze, *permanentny brak perspektyw. Wybitne kino tylko *dla twardzieli.
Rafał Oświeciński
[
]( http://film.org.pl )
Więcej ciekawych rankingów znajdziecie na film.org.pl