Horror z Julią Wieniawą jednak wejdzie do kin. Wszyscy zainteresowani już go obejrzeli
"W lesie dziś nie zaśnie nikt" był jedną z najbardziej wyczekiwanych premier kinowych tego roku. Pierwszy polski slasher z prawdziwego zdarzenia padł ofiarą koronawirusa i zamiast na wielkim ekranie, wylądował na Netfliksie. Mimo to dystrybutor wprowadzi go do kin.
Rząd zdecydował, że 6. czerwca swoją działalność wznowią kina. Nadal z zachowaniem środków ostrożności (ograniczona liczba widzów, odstępy między widzami, maseczki), ale to dobra wiadomość dla kinomanów. Przez pandemię koronawirusa większość dystrybutorów przesuwała premiery swoich wiosennych i wakacyjnych hitów na jesień, a nawet na przyszły rok (żeby tylko wspomnieć o nowym filmie z Bondem, "Czarnej Wdowie" Marvela czy "Szybkich i wściekłych 9"). Inne produkcje, takie jak "Trolle 2", trafiły prosto do usługi VOD, ratując się w ten sposób przed finansową klapą. Ciekawy przypadek stanowi polski slasher "W lesie dziś nie zaśnie nikt".
Dystrybutor Next Film zdecydował, że głośny film z Julią Wieniawą w roli głównej trafi 6. czerwca do kin. Oryginalnie miał się tam pojawić 13. marca, ale w obliczu pandemii zdecydowano się na wstrzymanie premiery, a później sprzedanie go Netfliksowi.
Innymi słowy, każdy, kto był zainteresowany pierwszym polskim slasherem, zdążył go już obejrzeć we własnym domu. A jeśli nie zdążył, to ciągle może to zrobić, bo film nie zniknął z Netfliksa.
Czy warto? Grzegorz Kłos pisał w recenzji:
- Nie wierzyłem, że dożyję profesjonalnie zrealizowanego, nakręconego bez kompleksów polskiego horroru. A co dopiero slashera. Czystego gatunkowo i epatującego wymyślnym okrucieństwem, jak Jason Voorhees przykazał. A takie właśnie jest "W lesie dziś nie zaśnie nikt". To nie żadne guilty pleasure. To kapitalna zabawa i coś, na co polscy fani kina grozy czekali latami. Miejmy też nadzieję, że to dopiero początek.