Bam Margera trafił pod respirator. "Lekarze prawie ogłosili mój zgon"
Życie dawnego gwiazdora "Jackass", Bama Margery, to równia pochyła. Pojawiają się kolejne doniesienia o odwykach, a teraz o poważnych problemach ze zdrowiem. W grudniu Margera trafił pod respirator. Otarł się o śmierć.
Pamiętacie "Jackass"? Emitowany w latach 2000-2002 przez stację MTV program rozrywkowy, pokazujący szalone wyczyny kaskaderskie, z miejsca stał się hitem. Ostra krytyka i kampanie mające na celu wstrzymanie emisji, nie odniosły zamierzonego rezultatu. Popularność "Jackass" stale rosła, powstawały filmy pełnometrażowe z członkami ekipy i zainspirowane nim kolejne programy typu reality show. Jedną z gwiazd programu był Bam Margera, profesjonalny skater i prezenter radiowy.
Margera ze szczytu spadł na samo dno. Nie było tajemnicą, że jest uzależniony od alkoholu. Pod koniec 2009 r. Margera stracił przytomność po kilkudniowej libacji i wylądował w szpitalu. Kiedy jego życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo, celebryta po raz pierwszy trafił na odwyk. Potem były kolejne. Trzy tygodnie temu celebrował wyjście z ośrodka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Antek Królikowski wywołał kilka afer. Teraz mówi, że jest chory
Na początku grudnia w zagranicznych mediach pojawiła się informacja o tym, że Bam Margera trafił w ciężkim stanie do szpitala. Zachorował na COVID-19, co przełożyło się na zapalenie płuc. Było na tyle źle, że lekarze musieli podłączyć go do respiratora. O tym, jak naprawdę wyglądała sytuacja, Margera opowiedział w nowym wywiadzie.
W programie "Steve-O' Wild Ride!" wyznał, że COVID dokonał spustoszenia w jego organizmie.
- Moje ciało się wyłączało. Przeszedłem cztery ataki padaczki, z czego każdy trwał po 10-20 minut. Przy czwartym zagryzłem język tak mocno, że prawie go straciłem - powiedział bez ogródek.
Margera przyznał, że otarł się o śmierć. - Lekarze prawie ogłosili mój zgon - skomentował. Gdy obudził się ze śpiączki, był przekonany, że spędził w szpitalu zaledwie kilka godzin. Faktycznie było to osiem dni.