"Boże ciało" i fantastyczne recenzje za granicą. Bielenia bohaterem
Na to czekaliśmy! Zagraniczne media chwalą Jana Komasę za jego nowy film – "Boże ciało". Historia chłopaka, który podaje się za księdza i zaczyna pomagać mieszkańcom niewielkiej polskiej wioski, intryguje. Do tego stopnia, że film jest polskim kandydatem do Oscara.
To, że "Boże ciało" nie przejdzie bez echa, wiedzieliśmy od dawna. Historia fałszywego księdza budzi emocje, a niedawno pokazywaliśmy wam pierwszy zwiastun. Daniel (Bartosz Bielenia) zostaje zwolniony z zakładu poprawczego. Ma za sobą trudne doświadczenia. W wypełnionym przemocą ośrodku odnajduje Boga. Dwudziestokilkuletni chłopak staje się bardzo religijny. Jego powiernikiem jest ojciec Tomasz (Łukasz Simlat). Wkrótce uświadamia mu, że polskie prawo nie pozwala kryminalistom (nawet tym nawróconym) przywdziewać sutanny.
Daniel po wyjściu z poprawczaka ma zacząć pracę u młynarza. Tam nie dociera. Za to kieruje się do pobliskiego kościoła i przedstawia się jako młody ksiądz. Pracownica zakrystii (zagorzała katoliczka) nie ma wątpliwości, że jest tym, za kogo się podaje. Jej śladem idą inni mieszkańcy. Gdy miejscowy proboszcz nie może pełnić posługi, prosi Daniela o pomoc.
Chłopak, który naprawdę rozkochany jest w Bogu, decyduje się przejąć obowiązki. Sprawdza w Google co i jak, i odprawia swoją pierwszą mszę. Społeczność, w której znalazł się chłopak, jest naznaczona tragedią. Niedługo przed jego przyjazdem doszło do wypadku samochodowego. Zginął i kierowca odpowiedzialny za kolizję, i dzieciaki jadące w drugim aucie. Wdowa po kierowcy musi stawić czoła rodzicom zabitych dzieci, którzy nie chcą, by mężczyznę pochowano w tej samej ziemi, co ich pociechy.
Fałszywy ksiądz dobrze wie, jak to jest, gdy człowieka ocenia się tylko po jednym, tragicznym w skutkach wydarzeniu w życiu.
Zobacz zwiastun
Bielenia is fantastic
"Boże ciało" Jana Komasy (twórcy m.in. "Miasta 44") pierwsi zobaczyli widzowie za granicą. Film miał swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Lada chwila zadebiutuje też za Oceanem podczas festiwalu w Toronto. Są już pierwsze recenzje.
Po pierwsze, czytać o filmie polskiego reżysera w prestiżowych zagranicznych portalach to prawdziwa przyjemność. Tym większa, gdy piszą tak dobrze.
Recenzent "Screen Daily" podkreśla, że sprawne poprowadzenie prowokacyjnej historii przez Komasę zapewne zagwarantuje mu komercyjny sukces i w Polsce, i za granicą.
Sporo miejsca poświęca też grze aktorskiej Bieleni. – Jego trupie rysy i intensywny wzrok sprawiają, że mógłby być idealnym odwzorowaniem tradycyjnych przedstawień Jezusa – czytamy. – Bielenia oddaje silne emocje, których doświadcza Daniel: od zahukania do euforii, która wydaje się przepływać przez niego, gdy wygłasza porywające kazanie. Jego angażujący występ i pewność Komasy przekonują nas, że Bóg może działać w tajemniczy sposób.
Podobnego zdania jest autor recenzji dla "The Film Stage" ("Boże ciało" dostało od niego notę B, czyli ocenę dobrą).
- Bielenia serwuje fantastyczny występ, a jego bohater pokonuje swoje kompleksy i blokadę, by mówić o swoim własnym doświadczeniu, by pomagać ludziom, którzy zagubili się w życiu – czytamy.
Z kolei włoski recenzent portalu masedomani.com zwraca uwagę na potężne emocje w filmie, świetny scenariusz Mateusza Pacewicza, który nie daje o sobie zapomnieć i na równie wybitnego bohatera. Ocena: 8/10.
Trudno wyobrazić sobie lepszy start dla tego filmu!
ZOBACZ WIDEO: Aktorzy "Krew z krwi" o Janie Komasie
Sytuacja w Polsce nie bez znaczenia
Jan Komasa udzielił wywiadu prestiżowemu "Variety", w którym opowiedział o tym, co kryje się za historią. Przyznał, że to film częściowo oparty na prawdziwej historii. Rzeczywiście mieliśmy w Polsce chłopaka, który podawał się za księdza. Komasa i Pacewicz chcieli rozbudować jednak tę historię o koszmar przeszłości fałszywego kapłana.
Dziennikarz przyznał w rozmowie, że to film o wierzących, ale przede wszystkim o wierze w siebie nawzajem, w społeczność. Tragedia, do jakiej doszło na prowincji, jest drastycznie różnie odbierana przez mieszkańców. Jedni upatrują w tym znaku od Boga, inni kary, jeszcze inni mają to po prostu za wypadek.
Jak mówi Komasa w wywiadzie, wiąże się to z katastrofą w Smoleńsku.
- Mieliśmy w 2010 roku ogromną tragedię, w której zginęło ponad 90 ludzi, a wśród nich prezydent i inni oficjele. To była straszna tragedia, ale najprawdopodobniej zawinił człowiek. Jednak to, co wydarzyło się później, było bardziej znaczące. Przez ostatnie 9 lat dało się odczuć, że kraj podzielił się, jeśli chodzi o wyjaśnianie przyczyn. Połowa kraju twierdzi, że to mistyczny znak. Stare się kończy, nowe zaczyna. Druga połowa mówi, że to był wypadek i nie można z niego wyciągać żadnych wniosków – opowiada reżyser.
Premiera filmu w Polsce przewidziana jest na 11 października. Wcześniej "Boże ciało" zobaczymy na Festiwalu Filmowym w Gdyni oraz na pokazach przedpremierowych od 20 do 26 września w Kinie pod Baranami w Krakowie.
W roli głównej Bartosz Bielenia, znany z takich filmów jak "Na granicy", "Człowiek z magicznym pudełkiem" i "Disco polo". Obok niego wystąpią Tomasz Ziętek, Eliza Rycembel, Aleksandra Konieczna, Łukasz Simlat i Leszek Lichota.