"Brutalne doświadczenie". Zdradza kulisy filmu z Tomem Cruise'em
"Mumia" z 2017 r. wciąż pozostaje jedną z największych hollywoodzkich porażek w ostatnich latach. Reżyser Alex Kurtzman zdradza, że żałuje wielu rzeczy, które wydarzyły się podczas jego realizacji i przyznaje ze smutkiem, że film "miał zbyt wielu kucharzy w kuchni".
Reboot serii "Mumia" miał być początkiem nowego, filmowego uniwersum. Na wzór uniwersum Marvela, które od dwóch dekad jest najbardziej dochodowych projektem w Hollywood, studio Universal chciało stworzyć tzw. Dark Universe. Od wielu lat słynna wytwórnia posiada prawa do największych ikon kina grozy, takich jak Doktor Jekyll, Niewidzialny Człowiek czy Frankenstein. Zapotrzebowanie na filmowe uniwersa jest duże, pomysł więć wydawał się być sensowny.
Do pierwszego filmu udało się zaangażować Toma Cuise'a, który wciąż pozostaje jedną z największych hollywoodzkich gwiazd. Poza tym, produkcje z jego udziałem bardzo rzadko ponoszą porażkę w kinach. Natomiast postacią, która miała łączyć poszczególne filmy z Dark Universe, stał się Doktor Jekyll, w którego wcielił się Russell Crowe. Wydawało się, że "Mumia" będzie hitem. Tak się jednak nie stało.
Kosztująca 125 mln dolarów "Mumia" zarobiła w Stanach jedynie 80,2 mln dolarów. Przed poważanymi stratami produkcję uratował rynek zewnętrzny, a zwłaszcza chiński, gdzie produkcja z Tome Cruise'em zganęła blisko 100 mln dolarów (warto jednak pamiętać, że zza Wielkiego Muru trafia do hollywoodzkich wytwórni jedynie 25 proc. wpływów ze sprzedaży biletów). Na dodatek "Mumia" gromadziła bardzo słabe recenzje, które przesądziły sprawę. Dark Universe nie powstanie. A przynajmniej nie w takiej formie, jak ją sobie wyobrażano przez pięcioma laty.
Jednym z autorów porażki "Mumii" był oczywiście jej reżyser Alex Kurtzman, który w podcaście "Bingeworthy" podzielił się swoimi wspomnieniami z realizacji filmu: - Uważam, że niczego nie można się nauczyć ze swoich sukcesów, a wszystkiego uczysz się ze swoich porażek. I to była prawdopodobnie największa porażka w moim życiu, zarówno osobistym, jak i zawodowym. Żałuję około miliona rzeczy związanych z tym filmem. Jednak jedna rzecz na pewno była piękna. Nie zostałbym reżyserem, jeśli nie nakręciłbym tego filmu i nie dlatego, że był on dobrze wyreżyserowany. Gdybym nie przeżył tego doświadczenia, nie rozumiałbym, co to znaczy być reżyserem.
Faktem jest, że Kurtzman był (i wciąż zresztą pozostaje) mało doświadczonym reżyserem. Przed "Mumią" miał na koncie tylko jeden film fabularny (dramat "Ludzie jak my") oraz po jednym odcinku "Agentki o stu twarzach" i "Star Trek: Discovery". Był natomiast cenionym scenarzystą. Napisał m.in. scenariusz do trzeciej części "Mission: Impossible". W "Mumii" został raczej zatrudniony jako osoba od wykonywania poleceń innych ludzi, producentów filmów, Toma Cruise'a.
- To było bardzo brutalne doświadczenie. Nie ulega wątpliwości, że było przy tym filmie zbyt wielu kucharzy w kuchni. Niemniej jestem wdzięczny za okazję do popełnienia tych błędów. Dzięki temu jestem twardszą osobą i lepszym filmowcem - powiedział Alex Kurtzman.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach