Czy zabił żonę? Tarantino wyjaśnia największą zagadkę
"Pewnego razu… w Hollywood" miał wiele smaczków. Jednym z nich był wątek żony kaskadera Cliffa Bootha, w którego wcielił się Brad Pitt. W filmie pojawia się sugestia, że mogła ona zostać zabita przez męża. W powieści "Once Upon a Time in Hollywood" Quentin Tarantino rozwiewa wszystkie wątpliwości w tej sprawie.
Pod koniec czerwca do amerykańskich księgarń trafiła debiutancka powieść Quentina Tarantino "Once Upon a Time in Hollywood". Jak sugeruje tytuł, jest ona literacką wersją historii opowiedzianej przez słynnego reżysera w filmie sprzed dwóch lat. W książce Tarantino pozwolił sobie na rozszerzenie większości wątków, które zostały przedstawione na dużym ekranie. Znacznie więcej możemy więc dowiedzieć się o bohaterach. Sięgamy w ich przeszłość i na pewno nie wszystko, czego się dowiemy może się nam spodobać.
Największa tajemnica "Pewnego razu… w Hollywood" związana była z osobą Cliffa Bootha. Intrygująca, obdarzona ogromną charyzmą postać zachwyciła zarówno widzów, jak i krytyków. Rewelacyjny Brad Pitt uczynił z niej prawdziwą hollywoodzką perłę. Ta rola musiała przynieść aktorowi Oscara. W czasie oglądania filmu większość widzów całym sercem sprzyjała zapewne dzielnemu kaskaderowi. Mimo, że pod jego adresem padły poważne oskarżenia. Cliff Booth miał podczas rejsu łodzią, strzałem z harpuna, zabić swoją żonę.
"Pewnego razu... w Hollywood". Zwiastun z polskimi napisami
W filmie sprawa nie została wyjaśniona. Tarantino nie chciał zdradzić widzom mrocznej tajemnicy kaskadera. Nawet Brad Pitt nie wiedział, co ma na sumieniu jego bohater. Być może dowiedział się dopiero przed kilkoma dniami.
Prawda okazała się bolesna dla fanów tej barwnej postaci. Z książki dowiadujemy się bowiem, że Cliff Booth zabił jednak swoją żonę. Co więcej, w sumie pozbawił życia aż trzy osoby. O pierwszej ofierze wiemy tylko tyle, że została zabita w latach 50. Drugą była żona. Trzecia to kolega po fachu, który chciał, aby znany z filmu pies Cliffa, Buster, zginął podczas walki psów.
A do tego należy dodać jeszcze dwie osoby, które Cliff Booth zabił w obronie własnej podczas finałowej sceny "Pewnego razu… w Hollywood". Ulubiony bohater wielu widzów nie był więc grzecznym facetem.