"Kitz". Nowy hit Netfliksa. Polacy oszaleli na jego punkcie [RECENZJA]
Poszukujecie angażujących międzynarodowych seriali z zemstą i intrygami w tle? "Kitz" może okazać się dla was strzałem w dziesiątkę. Nie ustawiajcie tylko poprzeczki za wysoko, jak przy niemieckim eksportowym hicie "Dark", a wszystko będzie dobrze.
Netflix w dalszym ciągu eksploruje europejskie rynki i co jakiś czas podrzuca ciekawe tytuły, których poza krajem pochodzenia nie mielibyśmy raczej okazji obejrzeć. Jeszcze kilka lat temu przed tą netfliksową rewolucją telewizyjna produkcja kręciła się niemal wyłącznie wokół anglo-, francusko- i hiszpańskojęzycznego kręgu kulturowego. Panowało powszechne przekonanie, że widz nie lubi czytać napisów i lepiej czuje się, oglądając historie ze znanych sobie rejonów.
Kilka lat po pierwszych nieśmiałych inwestycjach platformy w kierunku geograficznej dywersyfikacji mamy kilkadziesiąt różnorodnych propozycji, które nie tylko otwierają oczy na lokalne rynki, ale też wspomagają regionalną produkcję.
Jednocześnie liczba tytułów, które codziennie pojawiają się na platformie, przyprawia o zawrót głowy, ale i sprawia, że coraz trudniej odnaleźć na niej perełki. Ten, kto korzysta z Netfliksa bezrefleksyjnie, może się srodze zawieść, odtwarzając jego kolejne produkcje. Czy tak będzie z serialem "Kitz"? Bardzo możliwe.
ZOBACZ TEŻ: "Emily w Paryżu. Sezon 2" (2021) - zwiastun serialu
Poznajemy Lisie, młodą dziewczynę znajdującą się u progu dorosłości, którą naznaczyła rodzinna tragedia. Niedawno straciła w wypadku samochodowym ukochanego brata. Rozumie, że nic nie będzie już takie, jak wcześniej. Akcja serialu rozgrywa się w zimowym alpejskim kurorcie. Z perspektywy mieszkańców Kitzbühel zima to prawdziwa gehenna – zjeżdżający z całego kraju bogacze trwonią tam rodzinne majątki, przy okazji skandalicznie się zachowując.
Jedną z takich rozpuszczonych dziedziczek jest Vanessa, prawdziwa perła w koronie monachijskiej socjety. Ona też w pewnym stopniu odpowiada za wspomniany wypadek sprzed roku, choć zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Tymczasem Lisie, która o zmarłym bracie nieustannie rozmyśla, wykorzystała ostatni rok na zaplanowanie wieloetapowej zemsty.
Intryga w "Kitz" rozgrywa się raczej niespiesznie, co jest sytuacją niestandardową, biorąc pod uwagę, że serial ma zaledwie sześć odcinków. Jednak w tym przypadku działa to wyłącznie na korzyść, bo dzięki temu widz trochę głębiej przenika do opisywanego środowiska.
Jest czas, by się wczuć i rozeznać we wzajemnych relacjach postaci. Te początkowo wydają się nader skomplikowane, dodają jednak poszczególnym wątkom pikanterii, interesującego "twistu" i sprawiają, że nawet kiedy nie rozpracowujemy głównej intrygi, serial nie nuży.
Bohaterów jest bardzo wielu, ale nie wszyscy pojawiają się na ekranie w równym natężeniu. Sofie Eifertinger, grającej główną rolę Lisie, brakuje charyzmy i charakteru niezbędnych pierwszoplanowym postaciom. Napięcie budowane jest metodycznie od pierwszego odcinka i rzeczywiście znajduje ciekawe ujście w finale. Niestety całość nie zostanie w naszej pamięci na długo.
Trwa ładowanie wpisu: instagram