Sale kinowe świecą pustkami. Liczby mówią same za siebie
W kinach można dziś oglądać świetne tytuły. Jest tam też bezpiecznie, bo zachowywane są wszystkie pandemiczne obostrzenia. Ale widoczny jesienią powrót publiczności może się jednak z ich powodu nieco zatrzymać - mówią przedstawiciele dużych polskich sieci kinowych.
Duże sieci kinowe nie mają w ostatnich miesiącach łatwo. Kolejne lockdowny, obostrzenia, zakazy dotykają ich bardzo mocno. Do tego dochodzi ekspansja serwisów streamingowych i zwykłe ludzkie lenistwo oraz przyzwyczajenie: coraz więcej spraw przeniosło się w przestrzeń wirtualną. Nie inaczej jest z oglądaniem filmów.
Jakby tego wszystkiego było mało, w ostatnim rozporządzeniu dotyczącym pandemicznych obostrzeń znalazło się mnóstwo przepisów odnoszących się bezpośrednio do kin: ograniczenia ilościowe dotyczące osób niezaszczepionych czy zakaz sprzedaży przekąsek i napojów.
Jak w praktyce wygląda sytuacja dużych kin? Jak chodzi się na filmy, podczas których nie można zjeść popcornu? Kilka wizyt w takich obiektach w ostatnich dniach przynosi raczej smutne i niepokojące wnioski: sale świecą pustkami, wygląda na to, że nawet "duże", popularne tytuły nie przyciągają tłumów, atmosfera jest raczej ponura.
Ale może to tylko fałszywe wrażenie, niepoparte żadnymi konkretnymi danymi? Żeby rozwiać wątpliwości, postanowiliśmy się zwrócić do przedstawicieli trzech największych sieci kinowych działających w Polsce, żeby zapytać, jak sobie w praktyce radzą z obostrzeniami i jaka jest w nich dziś sytuacja.
Certyfikaty i maseczki
Najpierw fakty. Od 15 grudnia w kinach w całej Polsce obowiązują nowe obostrzenia. Najważniejszy jest limit 30 proc. miejsc, ale nie wlicza się do niego osób w pełni zaszczepionych, posiadających aktualny negatywny test na covid i dzieci, które na seans przychodzą z zaszczepionym opiekunem. To oznacza, że ktoś musi sprawdzić posiadanie certyfikatu albo testu. Jak to wygląda w kinach największych polskich sieci?
Czemu "Hiacynt" nie trafił do kin, tylko od razu na Netfliksa?
- W naszych obiektach, przy wejściu do sal kinowych, obsługa prosi o okazanie certyfikatu - tłumaczy Mariusz Spisz, członek zarządu Multikina. - Chodzi o osoby, które kupując bilet w kasie albo online, zadeklarowały, że są zaszczepione.
Podobny system działa w Heliosie. Jak zapewnia prezes tej firmy, Tomasz Jagiełło, już na etapie zakupu biletu można wybrać wejściówkę dla osoby zaszczepionej.
- Sprzedając bilety, prosimy o wybór miejsca z puli limitowanych bądź nieobjętych limitem - wyjaśnia Katarzyna Opertowska, Dyrektor Marketingu i PR w Cinema City Poland. - Okazanie odpowiednich zaświadczeń jest całkowicie dobrowolne, sprawdzają je bileterzy przed wejściem na seans. Z naszych obserwacji wynika, że widzowie Cinema City w znaczącej większości nie mają problemów z dobrowolnym okazaniem stosownych zaświadczeń.
Z rozporządzenia wynika też jasno, że nie zmieniły się dotychczasowe zasady dotyczące zasłaniania ust i nosa. A więc: filmy ogląda się w maseczce, przez cały seans. Czy jest to kontrolowane?
W Multikinach - jak zapewnia Mariusz Spisz - informują o tym infografiki umieszczone zarówno przy wejściu do kina, w holach, jak również na ekranie, przed startem seansów. O obowiązku noszenia maseczek mają informować także pracownicy kin.
- Przez cały czas trwania pandemii, niezależnie od stopnia obostrzeń dbamy, aby na terenie kina wszyscy mieli założone maseczki, ze względu na bezpieczeństwo tak widzów, jak i pracowników kin - deklaruje Katarzyna Opertowska z Cinema City.
Seans bez popcornu
Nowe rozporządzenie pandemiczne wprowadziło czy raczej przywróciło zakaz spożywania posiłków i napojów na terenie kin. Jedynym wyjątkiem są specjalnie wyznaczone strefy konsumpcji. Przedstawiciele sieci kinowych nie chcą się co prawda przyznać wprost do tego, że to przy ich modelu biznesowym cios iście nokautujący. Ale nie ukrywają wzburzenia graniczącego wręcz z wściekłością.
- Jest to dla nas absolutnie nielogiczne - denerwuje się Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa. - Dlaczego nie możemy zaoferować widzom napojów i przekąsek w dużej sali, skoro według badań kino stwarza kilkukrotnie niższe ryzyko potencjalnego zakażenia niż restauracja. A tam konsumpcja nie jest zabroniona.
- W kinie ludzie nie siedzą twarzą w twarz, nie prowadzą rozmów, są od siebie oddaleni bardziej niż przy stolikach restauracyjnych. To znacznie bezpieczniejsze, dlatego wprowadzony zakaz generalnie jest przez nas postrzegany jako rozczarowujący i niesprawiedliwy - wtóruje mu Katarzyna Opertowska z Cinema City. - W oczywisty sposób wpływa on na kondycję kin, ale liczymy, że w niedługiej perspektywie zostanie zmieniony i będziemy traktowani na równi z innymi branżami.
- Myśleliśmy o tym, czy nie lepiej otworzyć kina tylko dla widzów zaszczepionych i z możliwością konsumpcji, ale rząd nie przewidział takiej opcji - dodaje Jagiełło. - Poza tym są osoby, które takie rozwiązania nazywają segregacją i potrafią dać temu wyraz. Mamy przykre doświadczenia w tym względzie i przede wszystkim chcemy zadbać o bezpieczeństwo naszych pracowników.
Widzowie zaczęli wracać do kin, ale...
Jedną z najważniejszych kwestii dotyczących branży filmowej jest dziś to, czy publiczność wróci do kina. Wbrew pozorom, wbrew poczuciu, że wiele sal świeci pustkami podczas seansów, statystyki mówią zupełnie co innego. Przedstawiciele wszystkich dużych polskich sieci podają dane wyraźnie świadczące o tym, że publiczność znów zaczęła oglądać filmy na dużym ekranie. Mariusz Spisz z Multikina zwraca uwagę na znaczące liczby.
- W drugiej połowie 2020 roku, kiedy przez wiele tygodni kina były zamknięte, frekwencja wyniosła 5 mln, w drugiej połowie tego roku, do dziś, osiągnęła już 23 mln - mówi. - Choć to jeszcze daleko do rekordowego 2019 roku, kiedy kina odwiedziło aż 60 mln widzów, były takie tygodnie, kiedy widownia osiągała poziomy przedpandemiczne.
Jagiełło z Heliosa i Opertowska z Cinema City twierdzą wręcz, że w październiku liczba biletów sprzedanych w kinach zarządzanych przez nich sieci była porównywalna do tej z października 2019 r. Ale dodają też, że teraz, ze względu na niedawne wprowadzenie obostrzeń, tempo odbudowy rynku kinowego stanęło pod znakiem zapytania.
- Jesienny powrót na pewno wiązał się z tęsknotą widzów za przeżywaniem filmów w kinie - komentuje Spisz. - Ale także z bardzo atrakcyjnym repertuarem. Zdecydowana większość producentów i dystrybutorów czekała z premierami na otwarcie kin, tylko bardzo nieliczne duże produkcje trafiły na platformy streamingowe.
- Po eksperymentach z premierami w płatnych serwisach streamingowych okazało się, że rynek nie jest gotowy na funkcjonowanie bez kin, choć niektórzy już to wieścili - wtóruje Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa. - W Stanach Zjednoczonych odchodzi się już od pomysłów jednoczesnych premier filmów w kinach i na platformach VOD. Wyjście do kina, poza oglądaniem samego filmu, to sposób na spędzenie czasu poza domem oraz możliwość obejrzenia produkcji w najwyższej jakości dźwięku i obrazu. Ale nie to jest najważniejsze – seans kinowy wiąże się bowiem przede wszystkim ze spotkaniem z bliskimi, ze znajomymi lub partnerem czy partnerką.
Wracają widzowie, wracają reklamy
Po trudnych miesiącach do kin wrócili też reklamodawcy. Przedstawiciele wszystkich trzech sieci wyraźnie to zauważyli.
- Bardzo szybko do promowania swoich marek na ekranach kinowych powrócili klienci z branży FMCG (chodzi o tzw. produkty szybkozbywalne, np. artykuły spożywcze czy środki czystości), dla których kino jest naturalnym nośnikiem reklamowym - analizuje Jagiełło z Heliosa. - Powoli wracają też kolejne branże, np. bankowość, motoryzacja i rozrywka. Co ważne, pojawili się też nowi klienci, którzy przed pandemią nie byli aktywni w kinie.
Co to oznacza dla publiczności? Jak dużo reklam trzeba teraz obejrzeć, zanim zacznie się właściwy seans?
- Bloki reklamowe w kinach Cinema City są objęte wewnętrzną regulacją dotyczącą maksymalnego czasu trwania emisji reklam, który wynosi do 12 minut - wyjaśnia Bianka Pawlewska. - Obecnie są znów praktycznie wypełnione.
Do tych 12 minut nie wliczają się jednak zwiastuny nadchodzących premier kinowych, a tych przed każdym seansem oglądamy co najmniej kilka. W efekcie, jeśli w kinie zjawimy się punktualnie, na sam film będziemy musieli poczekać około 25 minut.
Duże przeboje na początek roku
Duże kina są więc dziś w swego rodzaju rozkroku: już zaczynało być tak dobrze, jak kiedyś, ale najnowsze obostrzenia mocno przyhamowały powrót do dawnej potęgi. Ale przedstawiciele największych polskich sieci nie tracą nadziei. Tym bardziej, że na horyzoncie jest już wiele tytułów, które z pewnością przyciągną publiczność.
- Początek 2022 roku to przede wszystkim głośne polskie premiery – opowiada Mariusz Spisz z Multikina. - "Koniec świata, czyli Kogel Mogel 4", "Gierek" oraz "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach" - wszystkie mają szansę znaleźć się wśród najchętniej wybieranych filmów w 2022 roku.
- W pierwszym kwartale 2022 r. czeka nas co najmniej kilka wysokofrekwencyjnych tytułów familijnych - dodaje Tomasz Jagiełło z Heliosa. - Druga część uwielbianej przez widzów w każdym wieku animacji "Sing", kolejna odsłona przygód znanego z książek Mikołajka, "Skarb Mikołajka", urocza opowieść o przyjaźni nastolatki z wilkiem, czyli "Wiki i jej Sekret", czy też kolejna produkcja ze studia Pixar, "To nie wypanda".
W planach repertuarowych jest też sporo oczekiwanych blockbusterów z Hollywood i filmów europejskich. Jest więc nadzieja na powrót publiczności liczonej w milionach. Ale jest też mnóstwo obaw.
- Niewiadomą pozostaje, jak pandemia będzie przebiegać w kolejnych miesiącach i kiedy rząd zdejmie restrykcje nałożone na kina, a także - co istotne w kontekście premier - czy dojdzie do zatoru w ofercie repertuarowej - podsumowuje Jagiełło.