To jest czas Simone. "Polska stała się moim drugim domem"
- Polacy zmienili moje życie. I to nie trochę, ale całkowicie. Tego nigdy nie zapomnę i na zawsze będę im za to wdzięczny – mówi w rozmowie z WP Simone Susinna, który jednym filmem zdobył międzynarodową rozpoznawalność. I związał się z Polską na dłużej.
Film "365 dni" zyskał status przeboju w niemal wszystkich krajach na świecie. Erotyk wypromował dwie gwiazdy, które mają miliony fanów w mediach społecznościowych: Annę Marię Sieklucką i Michele Morrone. Druga część odniosła równie duży komercyjny sukces. W pierwszym tygodniu wyświetlania "365 dni. Ten dzień" stał się najpopularniejszym tytułem na platformie streamingowej w 84 krajach. Takim sukcesem w ostatnich latach mogły się pochwalić tylko nieliczne tytuły. W ciągu 19 dni polska produkcja na całym świecie była oglądana przez 115 mln godzin, a potem było tylko lepiej – choć recenzje nie były łaskawe.
Po drugiej części nowym bohaterem stał się Simone Susinna, który dziś może pochwalić się blisko dwumilionową grupą fanów na samym tylko Instagramie. Reżyser "365 dni" Tomasz Mandes zaprosił Simone do kolejnego filmu, kręconego tym razem nie we Włoszech, a na Helu, który w obiektywie Bartosza Cierlicy wyglądać będzie spektakularnie. "Heaven in Hell" to trzeci film w dotychczasowej aktorskiej karierze Susinny. – Polska stała się moim drugim domem – mówi w rozmowie z WP.
"Heaven in Hell" to połączenie romansu i melodramatu. Susinna wciela się w postać Maxa i partneruje na planie Magdzie Boczarskiej, grającej Olgę – samodzielną mamę nastolatki, w którą wciela się z kolei Kasia Sawczuk.
- Czuję się naturalnie w tej roli, bo w Maksie jest wiele z prawdziwego Simone. A to najlepsza sytuacja dla mnie, pewnie dla każdego aktora, gdy może wprowadzić do filmu trochę samego siebie – komentuje Susinna. - Max jest pełen niespodzianek. Uwielbia sporty ekstremalne. Surfuje, jeździ na motocyklach, skacze ze spadochronem. Żyje najprawdziwszą wolnością. Cieszy się każdą chwilą, ale nie ma swojego stałego miejsca na świecie. Wtedy poznaje Olgę, czyli Magdę Boczarską, i wszystko się w jego życiu zmienia. Zaczyna się zakochiwać… - zdradza.
W mediach społecznościowych można zobaczyć zdjęcia z planu. Produkcja, za sprawą obecności Simone w ekipie, wywołuje sporo emocji wśród internautów i międzynarodowych fanów Sycylijczyka. Po premierze drugiej części erotyku jego profil na Instagramie przepełnił się fanami, których z dnia na dzień pojawiło się kilkaset tysięcy. Teraz Simone śledzi tam blisko dwa miliony osób z całego świata. Jak mówi, w przeciwieństwie do Michele Morrone był przygotowany na to, co może się stać po premierze. – Rozmawialiśmy często z Michele, ale także Tomkiem i Ewą, i oni wszyscy przygotowywali mnie na szaleństwo, które może wokół mnie wybuchnąć. Powtarzali, żebym nie stracił rozumu, pozostał sobą, skromnym – mówi Simone.
Kopciuszek, nowa wersja
Dla Simone "Heaven in Hell" to trzeci film. Na premierę wciąż czeka trzecia część "365 dni", gdzie powróci postać Nacho.
- Polska ekipa zmieniła moje życie. I to nie trochę, ale całkowicie. Tego nigdy nie zapomnę i na zawsze będę wdzięczny im za to, co się stało. Mogą na mnie też zawsze liczyć. Codziennie dziękuję za to, co wydarzyło się w moim życiu. Budzę się i widzę wiadomości od tych wszystkich ludzi z różnych krańców świata, którzy stali się moimi fanami, i czuję się ogromnym szczęściarzem. Bez przyjaciół z Polski to by się nie wydarzyło – przyznaje.
Wydaje się, że fani mogą być spokojni, bo Susinna nie zamierza po trzech filmach rezygnować z kariery aktorskiej. Mówi o szkole filmowej, którą niedługo zaczyna i wyjeździe do USA na kilka miesięcy. Nie wyklucza, że i w Polsce zagości na dłużej. A co na ten nagły sukces jego rodzina?
- Rodzice są ze mnie dumni i to jest dla mnie absolutnie najważniejsze. Zrobili dla mnie tak wiele, że teraz mogę im się za wszystko odwdzięczyć. Mamy świetną relację. Ojciec i brat to moi najlepsi przyjaciele. Powierzam im swoje sekrety, opowiadam o problemach. Niczego przed sobą nie ukrywamy. Rodzina to moja siła, która trzyma mnie blisko ziemi szczególnie teraz, gdy wokół mnie dzieje się to całe szaleństwo zwane sławą - mówi Simone.
I dodaje: - Wiesz, gdy z dnia na dzień zdobywasz tak ogromną popularność, może to obrócić się przeciwko tobie i być dla ciebie niebezpieczne. Tracisz rozum, po prostu. Ja mam rodzinę i pięknych przyjaciół, którzy na to nie pozwolą.