Wielki sukces
Debiutanckie "Wesele" z 2004 roku przyniosło mu szereg nagród i uznanie krytyki.
- Wyszedłem od kina offowego, tzn. straciłem wiarę w to, że zrobię film za jakieś normalne pieniądze. Pomyślałem sobie, że będę kręcił małą cyfrową kamerą – Mini DV, bo miałem głód pracy i potrzebę, żeby się wypowiadać. Zastanawiałem się co można zrobić najtaniej. Doszedłem do wniosku, że najtaniej można nakręcić video-wesele. A jeżeli video-wesele, to zacząłem pisać scenariusz i tu szybko pojawił się Wyspiański. Potem znalazł się producent. Skończyło się na poważnym kinie - wspominał w wywiadzie dla portalu Stopklatka.
Na jego następny film - "Dom zły" - publiczność musiała czekać aż pięć lat. Ale było warto; krytyka znów oszalała na punkcie reżysera.