Oscary 2022. Żenada i mordobicie. Gwiazdy miały okazję zrobić coś dobrego...
Czy Sean Penn przetopił już swoje Oscary? To może stać się prędzej niż później, bo 94. gala wręczenia najważniejszych nagród filmowych stała się koronnym dowodem na hipokryzję Hollywood. Wojna? Jaka wojna?
- Nie ma lepszej rzeczy, którą może zrobić Akademia, jak dać prezydentowi Zełeńskiemu szansę, by do nas przemówił. Z tego, co rozumiem, podjęto decyzję, by tego nie robić - mówił w słynnym już wywiadzie dla CNN Sean Penn. - Nie mówię, że prezydent chciał czy nie chciał się wypowiadać podczas gali. Jeśli to Akademia podjęła taką decyzję, jeśli to prezenterzy zdecydowali o tym, by nie oddać głosu przywódcom Ukrainy, którzy dziś przyjmują za nas kule i są bombardowani wraz z ukraińskimi dziećmi, które próbują chronić, to sądzę, że każdy myślący człowiek przyzna, że decyzja ta była najbardziej nieprzyzwoitą w historii całego Hollywood. Mam nadzieję, że to się nie stanie - punktował na kilkanaście godzin przed Oscarami.
Po tym, co zobaczyliśmy podczas rozdania nagród Akademii, można już powiedzieć, że spełnił się najgorszy scenariusz Seana Penna. - Będę zachęcał wszystkich, choć to może być ich wielka chwila i ważny moment, by w końcu błyszczeć, by zbojkotowali nagrody Akademii - mówił aktor. Gwiazdy nie protestują. Hollywood pokazało, że dba tylko o siebie.
Zobacz: Anna Dzieduszycka o Oscarach. Padło pytanie o karierę w USA
Wojna w Ukrainie? Bomby spadające na szpitale, szkoły i teatry? Miliony uchodźców? Podczas inwazji rosyjskich wojsk umierają ukraińscy obywatele, a wśród nich artyści, aktorzy, choćby tacy jak Pasha Lee. Miał 33 lata i był znanym aktorem filmowym i dubbingowym. Podkładał głos w takich produkcjach jak "Hobbit" czy "Król Lew". Zginął, bo pomagał w ewakuacji dzieci. Oddał swoją kamizelkę kuloodporną jednemu z nich. Był członkiem społeczności aktorów.
Mnóstwo osób (bo nie tylko Sean Penn) spodziewało się więc, że Akademia Filmowa zaprezentuje w tym roku poruszający spektakl, w którym nie tylko oddadzą hołd tym, którzy do tej pory zginęli na wojnie w Ukrainie, ale przede wszystkim zwróci uwagę świata na to, co dzieje się dziś w dużym europejskim kraju, na który spadają bomby.
O tym, jak Akademia odniesie się do wojny w Ukrainie mówiło się na długo przed niedzielną galą. Po odbijającym się głośnym echem w internecie wywiadzie Seana Penna dla CNN te oczekiwania jeszcze wzrosły.
Trudno się dziwić - Hollywood ma najlepszych reżyserów, scenarzystów, artystów, którzy mogliby w piękny sposób oddać hołd walczącej Ukrainie i zaapelować do wsparcia międzynarodowych zbiórek na rzecz wojennych uchodźców czy pomocy na miejscu, w Ukrainie. Wydawało się to oczywiste, że będą owacje na stojąco, łzy, poruszające chwile, historycznie wzruszające wystąpienia, wykony artystów. No nie.
Tymczasem podczas gali...
Bardzo długo nie pojawiła się żadna wzmianka na temat wojny wywołanej przez Władimira Putina. W końcu jednak po ponad półtorej godziny milczenia, podczas której nawet urodzona w ukraińskich Czerniowcach Mila Kunis pokusiła się o zaledwie aluzję do ludobójstwa prowadzonego przez Rosjan, transmisja gali została przerwana.
Widzów na całym świecie poproszono o kilka chwil ciszy dla oddania hołdu zamordowanym przez żołnierzy Putina cywilom oraz uchodźcom, którzy w związku z wywołaną przez niego wojną musieli opuścić Ukrainę. I tyle.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niewiarygodne, że Akademia nie wykorzystała tego wydarzenia, by pokazać światu lepszego gestu wsparcia niż tylko kilka plansz z krótkim przesłaniem. Kto spodziewał się wzruszających wystąpień czy choćby artystycznych występów, to na pocieszenie może przypomnieć sobie koncert "Razem z Ukrainą". TVN, który dysponuje uboższymi środkami niż Hollywood, zrobił to znacznie lepiej.
Gala przejdzie do historii jako jedna z najgorszych, bo uwypukliła hipokryzję środowiska amerykańskich gwiazd. Tym bardziej absurdalne wydaje się zachowanie Willa Smitha. Gdy jedni nawołują do tego, by zakończyć przemoc w jednej części świata, gwiazdor zdecydował się spoliczkować Chrisa Rocka, bo nie spodobał mu się żart o żonie.
Hipokryzję punktuje także "Daily Mail", który zebrał komentarze internautów na temat toreb prezentowych, które w tym roku mają trafić do wyróżnionych artystów. Szacuje się, że wartość wszystkich prezentów to w tym roku 140 tys. dol.
"Przerażający zbytek. Te pieniądze powinny zostać przekazane na pomoc Ukrainie" - pisze jedna z internautek. "Absolutnie obrzydliwe" - punktuje inna osoba.
W tym roku na liście prezentów znalazły się m.in. czterodniowy pobyt w luksusowym ośrodku (ponad 15 tys. dol.), pobyt na zamku w Szkocji, pobyt w holistycznym centrum wellness (także ok. 15 tys. dol.), zabieg rzeźbienia ramion (12 tys. dol.) czy zabiegi na poprawę kondycji skóry (10 tys. dol.).
"Może wy, amerykańscy aktorzy, nawołujący do wsparcia Ukrainy, powinniście teraz nawoływać do tego, by zapomnieć o prezentach i przekazać te środki na prawdziwą pomoc humanitarną, którą zapewnia m.in. Sean Penn?" - czytamy w komentarzach na Twitterze.
"Spędziłem godziny, myśląc o tym, dlaczego każdy z nominowanych do Oscarów dostanie prezenty warte 140 tys. dol., i wciąż nie potrafię tego pojąć" - napisał Scott Wapner z CNBC. A ktoś inny dodał: "Zdaję sobie sprawę z niesprawiedliwości w podziale dóbr na świecie, ale ten zbytek na Oscarach wydaje się dziś obrzydliwy".
Szampańska impreza w cieniu wojny, zero zażenowania, mordobicie, a na pożegnanie drogi prezent do ręki. Oto Oscary 2022. Akademia przynajmniej wie, że następna gala będzie miała większą oglądalność. W końcu, kto by nie chciał obejrzeć, jak Akademia wykopuje nowe dno za rok.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.
WP Film na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski