Jerzy Stuhr unika ludzi. Nadszedł czas na wytłumaczenie się
Jerzy Stuhr wywołał ogromny skandal, gdy wyszło na jaw, że spowodował wypadek pod wpływem alkoholu. Teraz, w środę (26 października) gwiazdor będzie przesłuchiwany.
O Jerzym Stuhrze jest od ponad tygodnia głośno z powodów zupełnie niezwiązanych z aktorstwem. 17 października doprowadził on do wypadku na ul. Mickiewicza w Krakowie. Aktor siedzący za kierownicą lexusa potrącił motocyklistę. Miał mieć 0,7 promila we krwi, co w świetle polskiego prawa oznacza osobę nietrzeźwą, która siadając za kierownicę popełnia przestępstwo. Aktora zalała fala ostrej krytyki, choć byli też tacy, co stanęli za nim murem, bo "każdy popełnia błędy".
Stuhr przeprosił i wyraził żal na Facebooku za pośrednictwem profilu swojego syna Macieja. "Szanowni Państwo! Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji. Z poważaniem, Jerzy Stuhr" - pisał 75-latek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Suski napiłby się alkoholu z Tuskiem? "Nie chciałbym z nim pić"
Na ostatnich zdjęciach było widać, że Stuhr bardzo przeżywa skandal, który wywołał. Przez pierwsze dni po wypadku nie wychodził z domu. Aktor pojechał potem z żoną do pobliskiego sklepu. "Jednak do środka wolał nie wchodzić. Wyglądał na zafrasowanego, często zawieszał wzrok na chodniku" - pisał "Super Express".
Ta sama gazeta informuje, że w środę (26 października) Stuhr będzie przesłuchiwany przez śledczych. Na komisariat policji zawiezie go żona Barbara, która w ostatnich dniach, co zrozumiałe, jest jego szoferem. Legendzie polskiego kina grożą nawet dwa lata więzienia.