Patryk Vega: przytuliłem i przeprosiłem Bartka Misiewicza
Patryk Vega, reżyser filmu i serialu "Polityka", odpowiadał w piątkowy wieczór na pytania widzów na facebookowym fanpage'u Canal +. Powiedział m.in., że jako katolik miał wyrzuty sumienia wobec Bartłomieja Misiewicza, więc musiał go przeprosić. Co też uczynił.
Czy warto było przerwać świąteczne przygotowania i zakupy, aby w piątkowy wieczór obejrzeć na FB Canal + videoczat z Patrykiem Vegą? Trudno ocenić. Vega miał proste zadanie: reklamować siebie, swój serial "Polityka" w Canal + oraz pewien popularny amerykański napój gazowany.
Dowiedzieliśmy się m.in. że Vega nie lubi marznąć, więc na plan filmowy wchodzi tylko, gdy jest ciepło. Nie lubi też kręcić scen nocnych, bo wtedy zamiast łazić po planie, woli "przytulać się do kolan żony".
Ale były też informacje znaczące: kolejnym filmem Vegi będzie "Bad Boy", czyli film o... piłce nożnej. Skąd ten pomysł?
- Nie było dobrego filmu o piłce od "Piłkarskiego Pokera". Inne były żenujące: 50 statystów na IV-ligowym stadionie. Ja wiem, że piłka to ważny temat w Polsce, a ja kręcę filmy tylko na ważne tematy. Prawdziwi piłkarze, Sławek Peszko i Kamil Grosicki, zagrali w moim filmie. Na razie temat mafii odszedł w siną dal. Nie zamykam się na "Kobiety mafii", ale na razie musi to poczekać. Najpierw piłka nożna.
Vega wyjaśnił, że film "Polityka" powstał, bo to emocjonalny temat, do którego są podłączeni wszyscy Polacy.
- Polityka teraz we wszystkich wywołuje emocje, przez antypatie, miłość czy 500 plus. Na imprezach rodzinnych u mnie te dwa obozy darły ze sobą koty. Nie było możliwości konsensusu. Mam 42 lata i nie pamiętam, żeby społeczeństwo było tak podzielone i tak się nienawidziło.
Przeprosił Misiewicza
Czy miał jakiś odzew od polityków po tym filmie?
- Tak. Rozmasowywałem polityków, którzy poczuli się dotknięci moim filmem. Miałem do siebie pretensje, jak zachowałem się wobec Bartka Misiewicza. Jestem katolikiem i zrozumiałem, że w pogoni za widownią tego filmu, za sukcesem kasowym, szedłem po trupach i nie zachowywałem się jak katolik. Na pewno go obraziłem. Więc się z nim spotkałem w pokoju hotelowym i przeprosiłem go, przytuliłem. Cieszę się, że naprawiłem tę sytuację. On opowiedział mi, jak było w areszcie.
Jak Vega prowadzi aktorów?
Reżyser "Kobiet mafii" wyjaśnił: - Kiedyś do aktorów i aktorek szeptałem, wywoływałem u nich stan na granicy hipnozy, bo skończyłem kurs podrywania kobiet, więc znam metody hipnotyczne. Ale teraz nie muszę tego robić, bo działa aura mojej osoby. Aktorzy już wiedzą, że ten mój film zobaczy kilka milionów widzów, więc wiedzą, że to zdeterminuje ich życie, ich całą przyszłość, więc dają z siebie wszystko i grają na adrenalinie.
Patryk Kwoka, Patryk Vega
Dlaczego zmienił prawdziwe nazwisko na pseudonim Vega?
- Mój ojciec, który mnie porzucił, nazywał się Kwoka. Zmienił nazwisko na Krzemieniecki. Ja dostałem nazwisko po nim. Ale Krzemieniecki nie było moim nazwiskiem rodowym. Szukałem międzynarodowego. Stanęło na Vega, bo uwielbiałem Vincenta Vegę z "Pulp Fiction".
Skąd fenomen filmu i serialu "Pitbull"? Vega tłumaczył, że z kilkudziesięciu znanych mu autentycznych policjantów ulepił pięć kluczowych dla filmu postaci.
- Trzy razy widziałem pierwszego "Pitbulla" i mam poczucie, że to jest – wow – niezły film! – powiedział jego reżyser. - Do serii "Pitbull" będę wracał przez długie lata, jak Spielberg do Indiany Jonesa.
Skupcie się na Panu Bogu
Na koniec Vega życzył wszystkim Wesołych Świąt i radził, żebyśmy wszyscy skupili się teraz na Bogu i rodzinie.
A on? On wychodzi ze swoim kinem na świat:
- Mam teraz międzynarodowego dystrybutora. To naturalny etap w moim rozwoju, w mojej karierze. Pracuję teraz z ludźmi z Hiszpanii, z Rosji, z Anglii, z człowiekiem z serialu "Dom z Papieru". Akcja mojego kolejnego projektu, "Small World", będzie toczyła się w Polsce, Rosji, Anglii i Tajlandii.