Przed megahitem prawie zbankrutował. Dziś jest gwiazdą nr 1
Choć na dużym ekranie pojawia się od dawna, Glen Powell dopiero teraz jest na fali wznoszącej. Przełomowy okazał się na pewno kinowy hit "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego, ale jak się okazuje, wcale nie poprawił sytuacji finansowej aktora. W najnowszym wywiadzie wyjawił on, że jeszcze przed premierą był na skraju bankructwa.
Swoją przygodę z filmem Powell zaczął już jako nastolatek, zaliczając epizod w "Małych Agentach 3D: Trójwymiarowym odjeździe" Roberta Rodrigueza. Dekadę później wystąpił m.in. w "Mroczny rycerz powstaje" Christophera Nolana, "Niezniszczalnych 3" Patricka Hughesa czy "Ukrytych działaniach" Theodore'a Melfiego, ale na rozkwit jego kariery trzeba było jeszcze trochę poczekać.
Przeczytaj także: Niespodzianka na weselu. Young Leosia podbiła serca gości?
Masowa publiczność zapamiętała go jako mogącego pochwalić się imponująco wyrzeźbioną sylwetką porucznika Jake'a "Hangmana" Seresina z "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego. Później przyszedł czas na popularną komedię romantyczną "Tylko nie ty" Willa Glucka, w której partnerował Sydney Sweeney, i wciąż wyświetlanego w polskich kinach "Hit-Mana" Richarda Linklatera. Zanim jednak nastąpił przełom, sytuacja Powella była naprawdę kiepska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Jeszcze chwila i by zbankrutował. Na ratunek przyszedł "Top Gun: Maverick"
W najnowszym wywiadzie udzielonym "The Hollywood Reporter" 35-latek przyznał, że jego dochody w branży filmowej nigdy nie były powalające. – Nigdy nie zarobiłem żadnej znaczącej kwoty na filmie, w tym "Top Gunie: Mavericku", i wyczerpałem konto bankowe do punktu, w którym mój księgowy powiedział: "Ta pandemia nie może trwać dłużej" – zaskoczył wyznaniem.
Przypomnijmy, że wspomniana produkcja miała ukazać się w 2019 r., ale jej premiera przesunęła się aż na maj 2022 r. właśnie ze względu na COVID-19. Ponoć była szansa na wcześniejsze trafienie tytułu do streamingu, ale strategii tej sprzeciwiał się Tom Cruise. Choć wstrzymywanie wypuszczenia filmu grającym w nim aktorom (o słabszej pozycji niż ta, którą od lat piastuje gwiazdor) groziło poważnymi problemami finansowymi, zdecydowano się poczekać na "powrót do normalności" po pandemicznych ograniczeniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hit Man Trailer #1 (2024)
Dzisiaj wiadomo już, że krok ten był słuszny. Nagrodzony Oscarem za najlepszy dźwięk "Top Gun: Maverick" zarobił na świecie ponad 1,49 mld dol. przy budżecie wynoszącym "jedyne" 170 mln dol. Był to drugi (po "Avatarze: Istocie wody" Jamesa Camerona z wynikiem 2,32 mld dol.) najbardziej dochodowy film 2022 r. – Tom [Cruise] był już Tomem [Cruisem], a ja czekałem, aż moje życie się zmieni – tłumaczył Powell.
I faktycznie tak się stało. Urodzony w Austin w Teksasie aktor ma obecnie taką pozycję, że z powodzeniem może przeprowadzić się do rodzinnego miasta i jednocześnie nie martwić się o swoją karierę w Hollywood. Gwiazdor chce być bliżej swojej rodziny i przy okazji... ukończyć studia. Jak pisze E News, to ponoć Matthew McConaughey doradził mu wyjazd, mówiąc, że Hollywood jest jak Matrix – fałszywy świat, do którego można się podłączyć. Powell woli być jednak bliżej "prawdziwego życia".
Komedię akcji "Hit-Man" Richarda Linklatera można aktualnie obejrzeć w kinie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: