"Indiana Jones". Kultowej serii na każdym kroku towarzyszyły kontrowersje
Donos córki jednego z najwybitniejszych twórców w dziejach kina czy fala społecznego niezadowolenia urażonych obywateli Indii. To tylko niektóre historie, jakie towarzyszyły powstaniu cyklu o Indianie Jonesie. Przypominamy je z okazji premiery "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia".
30.06.2023 | aktual.: 30.06.2023 11:15
Informacja o planach realizacji piątej części "Indiany Jonesa" nie wywołała specjalnego entuzjazmem. Fani serii zbyt dobrze pamiętali "Królestwo kryształowej czaszki", które delikatnie mówiąc, okazało się niewypałem. To ten film, gdzie bohater Harrisona Forda przeżywa wybuch nuklearny, chowając się w lodówce.
Na dodatek Stevena Spielberga za kamerą miał zastąpić James Mangold. To sprawny reżyser ("Logan: Wolverine" czy "Le Mans '66"), acz przecież daleko mu do wizjonerstwa ojca Kina Nowej Przygody.
Dziś już wiemy, że "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" nie okazał się klęską, jaką wieszczyła cześć ortodoksyjnych fanów serii i internetowych malkontentów obawiających się, że film wpisze się w trend "woke culture", którego się tak panicznie boją. Możecie o tym przeczytać w przedpremierowej recenzji naszego dziennikarza Kamila Dachnija.
Pewnie część z was, zanim wybierze się do kina, będzie chciała odświeżyć sobie poprzednie części (cała tetralogia dostępna jest na Disney+ lub SkyShowtime). My już to zrobiliśmy i z okazji premiery "Indiany Jonesa i artefaktu przeznaczenia" przypominamy kontrowersje, które towarzyszyły powstaniu słynnej serii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (2023) - zwiastun filmu.
Córka geniusza składa donos
Każdy fan cyklu doskonale wie, że piętą achillesową słynnego archeologa są węże. Doktor Jones panicznie się ich boi, co oczywiście skrzętnie wykorzystali scenarzyści w każdej części sagi.
Jednym z najsłynniejszych momentów z ich udziałem jest scena z "Poszukiwaczy zaginionej Arki" rozgrywająca się w Studni Dusz. Postać Harrisona Forda musiała w niej skonfrontować się z kilkoma tysiącami gadów wijących się na podłodze podziemnej komory.
Problem z wężami miała też ekipa kręcąca w podlondyńskim Elstree Studios. Początkowo było ich ok. 2 tys., ale Spielberg stwierdził, że to stanowczo za mało. Okazało się, że dodatkowe 4,5 tys. węży sprowadzonych z Danii także nie wystarczyło, więc puste miejsca wypełniono gumowymi szlauchami.
Raiders of the Lost Ark (4/10) Movie CLIP - The Well of Souls (1981) HD
Brakowało też surowicy neutralizującej jad. Po wielu perturbacjach odpowiednią ilość namierzono we Francji. Kiedy w końcu trafiła do Elstree Studios, rozpoczęto zdjęcia przy zachowaniu najwyższych środków bezpieczeństwa - ekipa nosiła specjalne zabezpieczenia, a przed drzwiami czekała w gotowości karetka.
Na planie zrobiło się wyjątkowo nerwowo, kiedy przyszło do kręcenia sceny z kobrą królewską - najbardziej niebezpiecznym i jadowitym wężem na świecie. Ekipie nic się nie stało, w odróżnieniu od biorącego udział w zdjęciach pytona, który padł jej ofiarą.
Ale na tym nie koniec. W tym samym studiu Stanley Kubrick kręcił wtedy "Lśnienie". Jego córka odwiedziła ekipę Spielberga i stwierdziła, że węże są jej zdaniem maltretowane. Zapewnienia reżysera zdały się na nic, Vivian Kubrick powiadomiła Królewskie Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt, a zdjęcia przerwano na jeden dzień. Po kontroli i wdrożeniu dodatkowych środków przystąpiono do realizacji jednej z najsłynniejszej sceny filmu.
Wściekłość zalała Indie
Druga część, czyli "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" weszła do kin trzy lata po "Poszukiwaczach zaginionej Arki" i zaliczyła świetne otwarcie. Ale nie wszędzie widzowie mogli go zobaczyć - w Indiach film został oprotestowany i ostatecznie usunięty z dystrybucji. Dlaczego?
Wszystko przez nafaszerowany stereotypami scenariusz, który zamknął Stevenowi Spielbergowi drogę do filmowania w Indiach. Ekipa była więc zmuszona do kręcenia na sąsiedniej Sri Lance, co i tak nie ucięło kontrowersji.
Rządowi Indii nie podobało się użycie słowa "maharadża", choć to najmniejszy problem "Świątyni Zagłady". Oburzenie wywołało przedstawienie mieszkańców Indii jako dzikusów hołdujących okrutnym, prymitywnym zwyczajom.
Mowa tu zarówno o wyrywaniu bijącego serca, jak i słynnej scenie kolacji, w której gościom serwuje się mrożone małpie mózgi, żuki, węże i zupę z gałek ocznych. Podobnie miała się sprawa z krzywdzącym przedstawieniem bogini Kali, która dla wyznawców hinduizmu jest przede wszystkim absolutem i źródłem kosmicznych zasad.
Nic więc dziwnego, że film wywołał falę społecznej wściekłości i został zdjęty z afisza. Co ciekawe, "Indiana Jones i Świątynia Zagłady" jest najmniej lubianą częścią serii przez samego Stevena Spielberga, któremu kojarzy się z mrocznym okresem w jego życiu.
Film powstawał w momencie, kiedy jego związek z aktorką Amy Irving przechodził kryzys. W podobnej zresztą sytuacji był producent George Lucas, który chwilę wcześniej rozwiódł się z żoną Marcią. Stąd zdaniem niektórych ponury wydźwięk filmu.
INDIANA JONES AND THE TEMPLE OF DOOM | Official Trailer | Paramount Movies
Romans z nieletnią
Sporo kontrowersji wzbudził też jeden z wątków w "Poszukiwaczach zaginionej Arki". Chodzi o relację między bohaterem granym przez Harrisona Forda a postacią Marion Ravenwood, w którą wcieliła się Karen Allen.
Marion to córka Abnera Ravenwooda, dawnego mentora Indiany Jones, który był jego studentem. Choć o ich związku za wiele nie wiadomo, to pewne jest, że łączyło ich uczucie. Gdzie tu kontrowersja? Otóż z ich rozmowy w nepalskiej knajpie wynika, że Marion była niepełnoletnia.
Raiders of the Lost Ark: Meeting Marion (1981) [HD]
- Byłam smarkata i zakochana. Źle zrobiłeś - wykrzykuje bohaterka, chwilę wcześniej wypłacając Jonesowi sążnisty cios w szczękę.
W odpowiedzi Indiana stwierdza tylko, że "wiedziała, co robi".
Do tej kwestii Karen Allen odniosła się w wywiadzie z UPROXX przy okazji 40. rocznicy premiery "Poszukiwaczy".
- Zawsze wyobrażałem sobie, że ona miała 16 lat, on 26. Do końca nie wiemy, co się między nimi wydarzyło. To znaczy, mogli pocałować się kilka razy, ona była całkowicie nim oczarowana, a on mógł po prostu nie chcieć angażować się w relację z kimś tak młodym - stwierdziła aktorka.
- Być może jej ojciec był na niego wściekły. Najwspanialsze w tym wszystkim jest to, że do końca nie wiemy, jakie były okoliczności. Najwyraźniej bardzo jej na nim zależało, może mu też. Ale w końcu zdecydował, że to niebezpieczna sytuacja - dodała Allen, według której nie ma o co specjalnie kruszyć kopii.
Indiana Wąs
Na koniec warto przypomnieć, że Harrison Ford nie był pierwszym wyborem duetu Spielberg-Lucas.
Początkowo do roli przystojnego archeologa typowano cały zastęp aktorów - m.in. Timothy'ego Mathesona, Jacka Nicholsona, Petera Coyote, Nicka Nolte, Billa Murraya, a nawet komików Chevy'ego Chase'a i Steve'a Martina, który rzekomo odrzucił propozycję dla udziału w zapomnianym dziś filmie "Grosz z nieba".
Ostatecznie rolę przyjął Tom Selleck, jednak i on musiał zrezygnować, ponieważ był związany kontraktem na serial "Magnum", który przyniósł mu ogromną popularność. Tym sposobem charakterystyczną fedorę założył Harrison Ford.
Aktor wrócił ostatnio do tamtych czasów na włoskim Taormina Film Festival.
- Byłem drugim wyborem i jestem bardzo wdzięczny Tomowi. Dziękuję, Tom. Stary, jeśli słuchasz, jeszcze raz dziękuję - żartował 80-letni aktor, który "Artefaktem przeznaczenia" definitywne żegna się z rolą.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy "Warszawiankę" z Szycem, chwalimy "Sortownię" z Chyrą, głowimy się nad "Flashem" z Michaelem Keatonem i filmami Wesa Andersona, z "Asteroid City" na czele. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.