Trochę gorsze lata
Można spokojnie powiedzieć, że pierwsza dekada XXI wieku nie była udana dla Willisa. Niemal żaden z filmów z tego okresu pod kątem poziomu jakości czy przede wszystkim kultowości nie dorównuje jego dorobkowi z lat 90. Zresztą wystarczy wymienić przeciętne dramaty jak "Wojna Harta" czy kryminał "Zabójczy numer". To rzeczy słusznie zapomniane przez czas.
Jedyne godne uwagi występy znajdziemy w "Niezniszczalnym", niegłupim przerobieniu komiksowych schematów, komedii "Jak ugryźć 10 milionów" oraz w "Sin City: Miasto grzechu", szalenie wystylizowanej adaptacji świetnej powieści graficznej Franka Millera. W tych pozycjach zręcznie wykorzystało zmęczoną twarz aktora.
Choć formę miał bardzo nierówną, Willis mimo wszystko zachowywał pozycję w Hollywood. W 2010 r. był jeszcze ósmym najbardziej dochodowym aktorem w roli głównej i 12. biorąc pod uwagę drugi plan. W latach 2010-2019 jego sytuacja nie wyglądała zresztą aż tak tragicznie. Aktor wciąż się szamotał, ale wystąpił w kilku niezłych produkcjach - zmyślnym science-fiction "Looper - Pętla czasu", uroczych "Kochankach z Księżyca. Moonrise Kingdom" czy kontynuacjach "Niezniszczalnego" - "Split" oraz "Glass".
Trzeba jednak podkreślić, że kariera Willisa już w tamtym czasie zaczęła skręcać w dość niepokojącym kierunku.