Nie tylko Cillian Murphy. Te gwiazdy czekały na sławę aż do 40. urodzin
Cillian Murphy długo czekał na uznanie, w tym zdobycie Oscara. Pierwsza nominacja i nagroda przyszły dopiero teraz, gdy aktor zbliża się już do 50-tki. Wcześniej musiał zadowalać się rolami drugoplanowymi. Nie tylko cichy gwiazdor z Irlandii przeżył rozkwit kariery dopiero po 40. urodzinach. Podobną drogę przeszli w ostatnim czasie m.in. Andrew Scott czy Pedro Pascal.
Po raz pierwszy w historii Oscar powędrował do aktora irlandzkiego pochodzenia. Cillian Murphy nigdy wcześniej nie znalazł się na liście nominowanych do nagrody Akademii Filmowej. Najbardziej prestiżowe wyróżnienie za główną rolę w filmie "Oppenheimer" trafiło do niego na kilka miesięcy przed 48. urodzinami.
Oczywiście Murphy nie był postacią anonimową. Jednak przez długi czas grał przede wszystkim epizody. W 2005 r. do współpracy zaprosił go Christopher Nolan, gdy kręcił "Batman: Początek". Później widzieliśmy go w "Mrocznym rycerzu", następnie w "Incepcji".
Pierwszy wielki moment przyszedł w 2013 r., gdy wcielił się w rolę Thomasa Shelby’ego w serialu "Peaky Blinders", który podbił serca widzów na całym świecie. Każdy fan serii chciał mówić, ubierać się i strzyc jak brytyjski gangster z Birmingham. Cillian Murphy miał już 37 lat.
Mimo ogromnego sukcesu na dużym ekranie wciąż zdarzało mu się grać drugie skrzypce ("Dunkierka"). Rok po tym, jak aktor pożegnał się z postacią Shelby’ego, wreszcie miał warunki, by wziąć na barki poważną kreację filmową.
Wtedy Christopher Nolan wrócił z propozycją projektu, który obu panom przyniósł Oscary. Rola Oppenheimera zapewniła mu także Złoty Glob oraz nagrodę BAFTA. Od debiutu błękitnookiego Irlandczyka musiało jednak minąć 27 lat. Ale Murphy nie jest jedynym aktorem, który zyskał międzynarodową popularność już jako dojrzały człowiek.
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Andrew Scott
Wystarczy przenieść się z Cork, w którym urodził się Cillian Murphy, do Dublina, by znaleźć podobną historię. Andrew Scott przyszedł na świat zaledwie kilka miesięcy po tegorocznym laureacie Oscara. Wiele wskazuje na to, że właśnie nadchodzi jego czas.
Jeszcze do niedawna Scott grał przede wszystkim role drugoplanowe, którymi potrafił rozkochać w sobie widzów. Dwa oczywiste przykłady to profesor Moriarty w "Sherlocku" oraz ksiądz we "Fleabag". Gdy grał duchownego w serialu Phoebe Waller-Bridge, miał już 40 lat. Jego epizody mogliśmy oglądać też w nagrodzonym "1917" czy "Spectre".
O tym, że Andrew Scott jest wybitnym aktorem, nie trzeba przekonywać Brytyjczyków, którzy zachwycają się jego monologiem Hamleta w londyńskim teatrze Almeida. W tym roku wreszcie mieliśmy okazję zobaczyć go grającego główną rolę na dużym ekranie.
Irlandczyk pojawił się w głośnym dramacie "Dobrzy nieznajomi" i w wieku 47 lat doczekał się nominacji do Złotego Globu. Wyścig przegrał ze swoim krajanem Cillianem Murphym. Scott wcielił się także w tytułowego bohatera miniserialu Netfliksa "Ripley", który pojawi się na platformie na początku kwietnia.
Christoph Waltz
W 2009 r. cały świat zachwycał się Chritophem Waltzem, który pojawił się w "Bękartach wojny" Quentina Tarantino jako pułkownik Hans Landa. Współpraca z reżyserem "Pulp Fiction" okazała się wyjątkowo owocna. Austriacki aktor zgarnął Oscara, Złotą Palmę, BAFTA oraz Złoty Glob za drugoplanową rolę.
Miał wówczas 54 lata. Do tego momentu był raczej nieznanym międzynarodowej publiczności artystą. Jednak już w latach 90. wielką karierę wywróżył mu Krzysztof Zanussi. Polski reżyser obsadził Waltza w głównej roli w swoim filmie "Życie za życie. Maksymilian Kolbe". I miał rację.
Austriacki gwiazdor w 2013 r. znów był najsłynniejszym aktorem drugoplanowym na świecie – tym razem za sprawą "Django". Christoph Waltz ponownie zgarnął Oscara, BAFTA i Złoty Glob. Wreszcie zaczął zdecydowanie częściej grać w zagranicznych produkcjach.
Widzowie mogli zobaczyć go m.in. w "Rzezi" Romana Polańskiego, "Spectre" oraz "Nie czas umierać" z serii o Jamesie Bondzie, "Kurierze Francuskim z Liberty, Kansas Evening Sun" Wesa Andersona i "Hiszpańskim romansie" Woody’ego Allena. Doczekał się też głównej roli w serialu "Konsultant".
Co ciekawe, Waltz próbował zrobić karierę w Hollywood już jako młody aktor. Jednak nie udało mu się przebić i porzucił Nowy Jork, by wrócić do Europy. Wówczas pewnie nie pomyślałby, że jako dojrzały mężczyzna przed 60-tką zgarnie niemal wszystkie najbardziej prestiżowe wyróżnienia.
Pedro Pascal
Po roli Joela Millera w "The Last of Us" na dobre wybuchła pascalomania. Hit HBO sprawił, że widzowie z całego świata zakochali się w Pedro Pascalu. Chilijsko-amerykański aktor tuż przed 50. urodzinami stał się gwiazdą, która lśniła nie tylko na ekranie, ale również podczas imprez.
Fani okrzyknęli go najlepszym internetowym tatuśkiem. Wcześniej Pascal pojawił się w innym głośnym serialu, "Narcos". Przełomowa rola w produkcji Netflixa przyszła, gdy miał 40 lat. Oprócz tego mogliśmy go zobaczyć także w seriach "The Mandalorian" oraz "Księga Boby Fetta". Ostatnio na jego koncie pojawiły się też "Nieznośny ciężar wielkiego talentu" z Nickiem Cage’em i "Żegnajcie laleczki" Ethana Coena.
Początki Pascala w Hollywood nie były lekkie i przyjemne. Młody aktor z trudem wiązał koniec z końcem. Miał to szczęście, że przyjaźnił się z Sarah Paulson, która wspierała go finansowo, by miał, co jeść. Zaczynał od epizodów w produkcjach telewizyjnych. Choć występ w "Buffy: Postrach wampirów" nie był spełnieniem jego artystycznych marzeń, uratował mu życie. Gdy Pascal dostał się do obsady, miał zaledwie siedem dolarów na koncie. Mimo tego nie tracił wiary w swój potencjał.
Wreszcie mu się opłaciło. W 2024 był nominowany do Złotych Globów. Za rolę w "The Last of Us" dostał Kryształową Statuetkę, Złoty Popcorn oraz nagrodę Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. W kwietniu Chilijczyk skończy 49 lat i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Niedługo zobaczymy go w "Gladiatorze 2" Ridleya Scotta, w którym wystąpi z takim gwiazdami jak Paul Mescal, Denzel Washington oraz Connie Nielsen. Być może ta rola zapewni mu pierwszą nominację do Oscara?
Kieran Culkin
Dorastał w cieniu brata, który po filmie "Kevin sam w domu" został gwiazdą. Nie wszyscy wiedzą, że Kieran Culkin także pojawił się w bożonarodzeniowym hicie – jako moczący łóżko braciszek. Można było sądzić, że ponad trzy dekady od premiery "Kevina…" będziemy mówić o kolejnych sukcesach Macaulay'a. Tymczasem to młodszy o dwa lata Kieran Culkin wznosi się właśnie na wyżyny aktorstwa.
Rola w dramacie HBO "Sukcesja" okazała się przełomowa w jego karierze. Zapewniła mu nie tylko rozgłos, ale również prestiżową nagrodę. 41-letni aktor w 2024 r. odebrał Złoty Glob. Sprzątnął go sprzed nosa wspomnianemu wcześniej Pedro Pascalalowi. Na swoim koncie ma także Emmy.
Wszystko wskazuje na to, że Kieran Culkin dopiero się rozkręca. Możemy się spodziewać, że po "Sukcesji" przyjdą kolejne wybitne role. Niedawno aktor zagrał w "A Real Pain" – filmie Jesse’ego Eisenberga ("The Social Network"), który był kręcony m.in. w Polsce. Słodko-gorzka opowieść o kuzynach, którzy wyruszają śladami swojej rodziny po tym, jak umiera ich ocalała z Holocaustu babcia, może być interesującym powrotem Culkina na duży ekran.
Peter Dinklage
Gdy serialowy Tyrion Lannister z "Gry o tron" stał się kultową postacią dla fanów serii HBO, Peter Dinklage miał już 42 lata. Wcześniej mogliśmy go zobaczyć w "Opowieściach z Narni: Książę Kaspian" (2008) czy komedii "Elf" (2003) z Willem Ferrellem, ale w tych filmach zagrał jedynie epizody.
To właśnie rola w adaptacji sagi George’a R.R. zapewniła mu Złoty Glob i aż cztery nagrody Emmy. Po tym, jak niskorosły aktor przebił się do mainstreamu, zaczął dostawać poważne propozycje filmowe. Znalazł się w obsadzie nagrodzonych Oscarem "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri", "Avengers: Wojna bez granic", "Moja kolacja z Herve", "O wszystko zadbam" czy też "Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży".
Po 52. urodzinach zagrał główną rolę w "Cyrano", za którą został nominowany do Złotego Globu i bez wątpienia był najmocniejszym punktem tego tytułu. Ostatnio Dinklage pojawił się też w komedii romantycznej "Miłość bez ostrzeżenia". Na planie współpracował z Anne Hathaway i Joanną Kulig. Dzisiaj amerykański gwiazdor ma pięćdziesiąt cztery lata i nie zamierza już grywać epizodów.
Steve Carell
Trudno dziś sobie wyobrazić Steve'a Carella jako niedocenionego czy nieznanego aktora. Jednak serialowy Michael Scott z "Biura" musiał trochę poczekać na przełom w karierze. Rola szefa firmy sprzedającej artykuły papierowe w kochanym przez widzów mockdokumencie zapewniła mu Złoty Glob w 2005 r. Wówczas Carell miał już 42 lata.
Wcześniej zagrał w takich komediach jak "Bruce Wszechmogący", "40-letni prawiczek" czy "Mała miss". Role, które docenili krytycy, przyszły znacznie później.
Ważnym filmem w karierze Steve’a Carella jest dramat o rodzeństwie zapaśników "Foxcatcher". Dzięki niemu aktor doczekał się swojej pierwszej nominacji do Oscara w wieku 53 lat. Ostatecznie musiał uznać wyższość Eddiego Redmayne’a ("Teoria wszystkiego"). Przynajmniej świat przekonał się, że Carell potrafi grać role dramatyczne.
Rok później wystąpił w "Big Short" Adama McKaya o kryzysie gospodarczym z 2008 r. Po poruszającej kreacji, jaką widzowie zobaczyli w obrazie "Mój piękny syn", fani spodziewali się, że Carell ponownie znajdzie się na liście nominowanych do Oscara. Choć rola dziennikarza zmagającego się z uzależnieniem syna została doceniona przez krytyków, to film zebrał mieszane recenzje. Dziś gwiazdor "Biura" ma już 61 lat, ale coś mi mówi, że oscarowa rola jest jeszcze przed nim.
Viola Davis
W 2017 r. Viola Davis zgarnęła potrójną koronę dzięki roli w filmie "Płoty" z Denzelem Washingtonem. Czarnoskóra aktorka odebrała Oscara, Złoty Glob i BAFTA w wieku 52 lat. Dwa lata wcześniej wyróżniono ją nagrodą Emmy za serial "Sposób na morderstwo".
Po serii niedostrzeganych epizodów Davis pojawiła się w dramacie "Wątpliwości" (2008), w którym zagrała u boku takich gwiazd jak Meryl Streep, Amy Adams i nieżyjący już Philip Seymour Hoffman. Wówczas była już po 40-stce i dostała nominację do Oscara.
Kolejnym ważnym momentem była rola w "Służących", za którą w 2012 r. Akademia Filmowa znów nominowana ją do złotej statuetki. Zbliżająca się do 60. urodzin Viola Davis nadal regularnie bije się o najbardziej prestiżową nagrodę filmową. Ostatnio znalazła się na liście w 2021 r. za kreację w "Ma Rainey: Matka bluesa".
Co ciekawe, o talencie Violi Davis już dawno przekonani byli krytycy teatralni. Początkowo to właśnie role w sztukach przynosiły jej laury. W 2001 r. wręczono jej nagrodę Tony za dramat "King Hedley II". Dziewięć lat później ponownie odebrała to wyróżnienie za przedstawienie "Płoty".
Dzisiaj Davis pozostaje jedną z najbardziej utytułowanych czarnoskórych aktorek i zdecydowanie częściej gra pierwsze skrzypce. W 2022 r. zagrała Michelle Obamę w serialu "Pierwsza dama". W 2024 r. premierę będzie miała seria "Waller", w której gwiazda również wcieliła się w tytułową rolę
Kathy Bates
Kathy Bates odebrała swojego złotego rycerza za rolę w filmie "Misery" z 1991 r. Świat uznał jej sukces, gdy miała 43 lata i długą drogę aktorską za sobą.
Dzięki ekranizacji powieści Stephena Kinga jej kariera nabrała rozpędu. Choć Bates nie zgarnęła kolejnego Oscara, była nominowana do prestiżowej nagrody w latach: 1999, 2003 oraz 2020. Kreacje w filmach "Barwy kampanii", "Schmidt" i "Richard Jewell" umocniły jej pozycję w Hollywood. Na swoim koncie ma również dwa Złote Globy za "Misery" i "Nocną zmianę".
Dlaczego Kathy Bates musiała czekać na duże role i prestiżowe nagrody tak długo? Podobnie jak wspomniana wcześniej Viola Davis, początkowo aktorka wiązała swoją karierę z teatrem. Gdy zaczęła pojawiać się na dużym ekranie, jej pierwsze filmy nie cieszyły się sympatią krytyków.
Dzisiaj Bates ma 75 lat i wciąż dostaje propozycje. Na szczęście obecnie są znacznie ciekawsze i dają jej możliwość zaprezentowania imponującego warsztatu aktorskiego.
Bryan Cranston
Przez lata dla większości widzów był po prostu ojcem Malcolma z nieco dziwacznego serialu familijnego. Grający głowę osobliwej rodziny w "Zwariowanym świecie Malcolma" Bryan Cranston na przełom w karierze, który wysypał przed nim worek prestiżowych nominacji i nagród, czekał do swoich 52. urodzin.
W 2008 r. "Breaking Bad" odmienił nie tylko życie amerykańskiego aktora, ale także historię seriali telewizyjnych. Tragiczna historia chorującego na raka nauczyciela chemii, który postanawia zostać producentem metamfetaminy, by zapewnić rodzinie godne życie, była prawdziwą rewolucją. Natomiast rola Cranstona już jest ikoniczna. Tata Malcolma został "tym, który puka do drzwi".
Złoty Glob, cztery nagrody Emmy, dwa Saturny i pięć Satelit – to tylko część wyróżnień, jakie Bryan Cranston zgarnął po 50. urodzinach za "Breaking Bad". Nie był to jednorazowy strzał. W 2016 r. 60-letni aktor doczekał się nominacji najbardziej prestiżowej ze wszystkich.
Główna rola w biograficznym dramacie "Trumbo" o hollywoodzkim scenarzyście, którego nazwisko pojawiło się na czarnej liście przez komunistyczne poglądy, zapewniła mu nominację do Oscara. Jednak w 2015 r. Akademia Filmowa postanowiła wreszcie przyznać złotą statuetkę Leonardowi DiCaprio za film "Zjawa".