Jest jeden rodzaj komedii, który zawsze bawi. To dubbingowane zagraniczne, animowane mega-produkcje.
Czyżby wyszły na jaw jakieś tajemnicze rodzinne powiązania pomiędzy aktorkami? Czy okazało się, że są siostrami lub choćby dalekimi kuzynkami?
Producenci z „fabryki snów” mają za nic aspiracje i marzenia polskich aktorów? Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że kolejna scena z udziałem rodzimej aktorki została wycięta w fazie postprodukcji?