Samantha Geimer od wielu już lat powtarza, że sprawę z 1977 roku dawno uważa za zamkniętą i jedyną rzeczą, o której marzy, jest to, żeby wszyscy o niej zapomnieli. Jednak prokuratura, media, aktywiści wciąż do niej powracają. Zmęczona tą sytuacją Geimer staje się paradoksalnie największym obrońcą człowieka, który według amerykańskiego prawa 46 lat temu ją zgwałcił.